a

a

środa, 11 maja 2016

Mowa ciała

Wszyscy trąbią, że XXI wiek, to wiek problemów z porozumiewaniem się. Że nie umiemy rozmawiać, nawiązywać znajomości, zapomnieliśmy co to jest empatia. Kontaktujemy się poprzez maile, SMS-y, Facebooka czy inne internetowe portale społecznościowe. Stając twarzą w twarz, szczególnie z obcą osobą, a już nie daj Boże odmiennej płci, zasycha nam w ustach, ciało spina się w panice i nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów.

Zawsze wydawało mi się, że nie jest ze mną tak źle. Może nie błyszczałam elokwencją, ale jakoś udawało mi się porozumieć. Nawet z obcymi i nawet z facetami. Gdy jednak zagłębiłam się w tenże temat doszłam do wniosku, że jednak Kali jeść, Kali pić...

Co to jest rozmowa? Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie jest banalna. Ot stoi sobie parka, czy też grupa osób i mlą ozorami. Otóż wcale nie, moi drodzy. Mlenie ozorami to jedynie mała składowa tego, czym jest komunikacja. To zaledwie mało ważne sygnały werbalne. Dużo ważniejsza i bardziej wiarygodna jest mowa ciała. Na czym polega mowa ciała? Jak prawidłowo interpretować sygnały niewerbalne? A dodam, że jest ich całe mnóstwo! Postawa ciała, mimika twarzy, spojrzenia, gesty a nawet dystans jaki ustanawia rozmówca. Oprócz tego istotne są sygnały wokalne, czyli ton, głośność i intonacja. Przeanalizowałam sobie to wszystko pokrótce i doszłam do strasznych wniosków. 
Gdy listonosz przyniósł mi paczkę, perfidnie go uwodziłam. Wiatr wiał straszny i naprawdę nie wiedziałam wtedy, że odgarnianie włosów z twarzy to zaproszenie do seksu. Jakbym, kurna wiedziała, tobym zostawiła te kudły w spokoju, pomimo że nic przez nie nie widziałam. W końcu ten listonosz to żaden Apollo... 
Najgorsze, że nie wiadomo jak stać podczas rozmowy. Stanie ze złączonymi nogami to oznaka szacunku, w rozkroku zaś to dominacja. Ani nie czuję zbytniego szacunku, ani nie chcę dominować, więc co? Na siedząco? Jak się rozwalę na krześle, to jestem zadufana w sobie, a jak usiądę skromnie, to zestresowana. Jak założę nogę na nogę, a do tego odchylę się do tyłu, to mam negatywne i obronne nastawienie. Mało tego- jak skieruję w stronę rozmówcy zewnętrzną stronę uda, to odgradzam się od niego, a jak wewnętrzną, to znowu zanęcam seksualnie. A jak podwinę nogę i na niej usiądę, to kolano zwrócone w stronę uczestnika dyskusji krzyczy do niego, że jestem napalona i już gotowa. Wszelkie krzyżowanie rąk i stóp świadczy, że czuję się skrępowana i niepewna. Gdy wpadnie do oka jakiś paproch lub podwinie się rzęsa nie daj Bóg mrugnąć. Wszyscy od razy zorientują się, że jestem w ciężkim stresie. Nie będę też wiarygodna, jeśli podrapię się w nos, czoło czy ucho. Jest to pewny znak, iż kłamię jak najęta. Za to, gdy podczas nudnej rozmowy leci mi głowa a ja z trudem ją podnoszę, rozmówca jest ukontentowany, bo potakiwanie świadczy o wielkim zainteresowaniu tematem dyskusji.
Nie wspomnę już nawet, że jak stoję w odległości 30 cm, to traktuję interlokutora jako bliską mi osobę, na wyciągnięcie ręki, jako przyjaciela, ponad metr to zwykły znajomy, a 3 metry i dalej to nawet nie warto wspominać.



No i po jaką cholerę czytałam to wszystko? Teraz wiem, że mój mąż wiecznie kłamie, nie ma do mnie szacunku, często przejawia zachowania agresywne i traktuje mnie jak obcą osobę, bo drze się zazwyczaj z pokoju, zamiast przyjść i szepnąć mi słówko z bliskości 30 centymetrów.
Od tej pory zacznę rozmawiać jedynie przy pomocy telefonu!

12 komentarzy:

  1. Hrehrehre! Ognio dostanie szkołę! Tak nie może być!

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko, listonosz na pewno tego nie czytal, wiec i tak nie odgadnie Twoich intencji. Stoj/siedz/lez wiec jak chcesz podczas odbierania poczty, on i tak spieszy sie, zeby opekac rejon. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale za to piekarza mamy przystojnego. Ciekawe czy czytał...? ;)))

      Usuń
  3. Boszsz, a jakie ja gafy walę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nie czytam takich rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń