Byłam dzisiaj na poczcie. Oprócz mnie na ten sam pomysł wpadło chyba pół Choszczna, bo kolejka była do samych drzwi. Westchnęłam pod nosem i karnie ustawiłam się w ogonku, bo cóż innego mogłam zrobić? Chwilę później okazało się, że jednak coś mogłam. Mogłam założyć koloratkę i czarną kieckę.
Na pocztę wszedł jakiś ksiądz i niczym burza pomknął wprost przed siebie, na nas maluczkich nawet nie patrząc. Petent podchodzący właśnie do okienka grzecznie potulnie i z własnej woli zrobił krok w tył, pani urzędniczka bez mrugnięcia okiem zaczęła obsługiwać faceta w czerni, a czekający tłum nawet nie sapnął. Tylko ja mruknęłam pod nosem: „A ten co? W ciąży?”, czym zasłużyłam sobie na pełne potępienia spojrzenie, rzucone przez panią w berecie stojącą przede mną. Nie wiem czemu tak się oburzyła- spod sutanny wystawał brzuch większy niż mój w ósmym miesiącu ciąży.
Przypomniała mi się wówczas historia sprzed kilku lat. Pracowałam w laboratorium. Już od siódmej godziny pod gabinetem ustawiały się tłumy ludzi z moczem w słoiczkach i strachem na obliczach. Cóż- nikt nie lubi kłucia i widoku własnej krwi wypływającej z żyły wprost do próbówki. Wtedy również bez kolejki- sądząc po pełnych oburzenia odgłosach- wepchnął się jakiś facet.
-Słucham pana?- Odezwałam się.
-Jestem księdzem.- Odpowiedział, wyciągając głowę i eksponując koloratkę na szyi.
-Słucham?!- Powtórzyłam dobitniej.
-Proszę się do mnie zwracać per „proszę księdza”. I grzeczniej.
Rozkazującym tonem zbeształ mnie księżulo.
Zdenerwowałam się. Mało tego, że wlazł bez kolejki, to jeszcze rządzi się w moim własnym (no, przychodniowym) gabinecie. Niczym jakiś cholerny król patrzy na mnie z góry i mówi mi, co i jak mam gadać. Jakim tonem i z jakiej litery. Krew mnie zalała.
-Przykro mi, proszę pana. Nie mogę. To jest niezgodne z moim światopoglądem.
Uśmiechnęłam się słodko.
Gdyby gość odezwał się normalnie, mogłabym go nawet eminencją nazywać. Albo Lordem Vaderem, jakby miało to go uszczęśliwić. Pracując w służbie zdrowia różnych przypadków się naoglądałam...
Ksiądz zwrócił się do mojej koleżanki siedzącej na krześle obok.
-Jehowa?- kiwnął głową w moją stronę.
-Nie... buddystka...
Gośka miała świetne poczucie humoru ;)
Gdyby gość odezwał się normalnie, mogłabym go nawet eminencją nazywać. Albo Lordem Vaderem, jakby miało to go uszczęśliwić. Pracując w służbie zdrowia różnych przypadków się naoglądałam...
Ksiądz zwrócił się do mojej koleżanki siedzącej na krześle obok.
-Jehowa?- kiwnął głową w moją stronę.
-Nie... buddystka...
Gośka miała świetne poczucie humoru ;)
W końcu to Gosia pobrała krew (błękitną zapewne) z czarnego łokcia, a właściciel owego łokcia nie zaszczycił mnie już ani jednym spojrzeniem. Po jego wyjściu pośmiałyśmy się trochę i chwilę później nie pamiętałyśmy już o sprawie.
I tak sobie myślę, że dziś pewnie nie poszłoby tak łatwo. Pewnie zostałabym wezwana na dywanik, a koleżanka wyleciałaby z roboty za herezje. A może obie spłonęłybyśmy na stosie?
Mając tak rozbudowane zaplecze księża panoszą się niczym książęta. I nie ma co się dziwić, sądząc po zachowaniu ludzi na poczcie. Jeżeli dajemy komuś przyzwolenie na wywyższanie się, to oczywiste jest, że za chwilę zostaniemy zdeptani. A później jęczymy spod obcasa dziwiąc się bardzo jakim cudem tam się znaleźliśmy...
Mając tak rozbudowane zaplecze księża panoszą się niczym książęta. I nie ma co się dziwić, sądząc po zachowaniu ludzi na poczcie. Jeżeli dajemy komuś przyzwolenie na wywyższanie się, to oczywiste jest, że za chwilę zostaniemy zdeptani. A później jęczymy spod obcasa dziwiąc się bardzo jakim cudem tam się znaleźliśmy...
Szkoda, ze mnie na tej poczcie nie bylo, katabas na pewno nie zostalby obsluzony przede mna. Po moim, qrna, trupie! Nawet, gdybym miala go pobic.
OdpowiedzUsuńNienawidze tego scierwa jak zarazy.
No właśnie to jest najgorsze, że generalizujemy. Jeden Polak kradnie za granicą- wszyscy jesteśmy złodziejami w oczach obcokrajowców. Jeden ksiądz jest burakiem- nienawidzimy całej kasty.Pewnie są wśród nich ludzie z powołaniem, ale giną w czarnej gromadzie tak samo kraczących kruków ;(
UsuńKlechy sa jak plemniki, jeden na kilka milionow jest czlowiekiem.
UsuńHrehrehre. Pięknie powiedziane ;)
UsuńSzkoda, że niektórzy księża się tak zachowują...młodzież już nie jest tak potulna jak my starsi...
OdpowiedzUsuńNie wiem co masz na myśli pisząc o młodzieży, ale ten ksiądz miał na oko ponad pięćdziesiątkę, więc młodzikiem nie był.
UsuńMyślę o reakcji naszych dzieci na takie zachowanie...
UsuńI jeszcze dodam, że nasz ksiądz po 50-tce potulnie stoi w niemałej kolejce na poczcie :)
UsuńI oby więcej takich. Po prostu ludzkich.
UsuńNo właśnie. Dajemy przyzwolenie (dla jasności - ja nie daję). Widziałaś zapewne na fb tę biznatyjską karocę ze spasionymi biskupami w środku. A zachwycony tłum zachwyca się i wiwatuje. Przy takiej akceptacji każdy ciul w końcu uwierzy w swoją wielkość i ekstraordynaryjność.
OdpowiedzUsuńJa już nie walczę. Pryznaję się- olewam.
Usuń...a bo też Twoja reakcja na poczcie była nijaka, mdła.
OdpowiedzUsuńKonkretnie trzeba było: proszę ustawić się w kolejce!
Księża nie mają przywilejów kolejkowych, bo niby z jakiej paczki?
Był czas kiedy się stawiałam. Nie opłaca się ;(
Usuńhmm, no niby tak, ale jeśli całkiem przestaniemy reagować, to te wszystkie złe, tupeciarskie i bezczelne zachowania z czasem staną się normą.
OdpowiedzUsuńI nie mam tu na myśli wyłącznie księży lecz wszystkich tych małych cwaniaczków, którym się wydaje, że są w jakiś sposób uprzywilejowani (jak np. pewne pyskate babsko, które w aptece wepchnęło się w kolejce przed bladą, ciężarną dziewczynę, bo wiek ją upoważniał; a kupowała herbatę miętową!)
Wrrrrr...
Gdyby była jedność to jak najbardziej. W kupie siła. Lecz gdy ta kupa milczy a jeden się wychyla, to bardzo szybko ten jeden jest sprowadzany do pozycji zwykłego, małego bobka. Śmierdzącego.
UsuńAle numer...jakie to bezczelne i aroganckie. I taki ktoś chce być przykładem.
OdpowiedzUsuńA jak! Aureolki im nad głowami fruwają!
Usuńswięta racja
OdpowiedzUsuńNo nie? Zgrabnie to podsumowałam.. ;)
OdpowiedzUsuń(skromnam niczym siostra zakonna co najmniej ;))