a

a

piątek, 11 marca 2016

Wstyd mi...

Opowiadałam Wam już kiedyś, że w naszym rejonie działa jakaś świnia, zabijająca dzikie, leśne zwierzęta. Za kilka dni Anka bierze udział w dużej, policyjnej obławie na tego bydlaka i mam nadzieję, że gnój sam złapie się w swoje sidła. Rozmawiałyśmy o tym dzisiaj i coś mnie, cholera, naszło, że kliknęłam w necie hasło „kłusownictwo”. Nie wiem, po jakiego ch...ja. Boże... zryczałam się jak durna. I choć łzy zalewały mi oczy, z uporem maniaka klikałam dalej, dalej i z przerażeniem czytałam o największej bestii w dziejach wszechświata. I o jego ofiarach...

Nosorożce to przepiękne, majestatyczne zwierzęta, łagodne pożeracze trawy i kolczastych listków. Chodzące skamieliny o skórze grubej jak pancerz, która pozornie mogłaby znieść wszystko. Pozornie, bo tak naprawdę nosorożce czują każde dotknięcie, a ta niby gruba skóra jest zadziwiająco delikatna. Nosorożce czują siadające na nich komary i łaskotanie liści. Czują, jak wysychające błoto je ochładza i jak przyjemnie drapie tarzanie się po ziemi w krzakach.
Potrafią się sobą nawzajem opiekować, zakochują się, są czułe i łagodne. Każdy ma temperament i osobowość, potrafi się cieszyć i smucić. To zwierzęta rozumiejące, co się wokół dzieje, i umiejące się wzruszyć albo bać. Zwierzęta tak ludzkie, że czasem aż trudno w to uwierzyć.
Zabija się je dla rogów.
Za kilogram sproszkowanego rogu nosorożca płaci się na czarnym rynku nawet 60 tys. dolarów — więcej niż za złoto czy kokainę. Jeszcze na początku XX wieku w Afryce żyło około miliona nosorożców czarnych należących do czterech podgatunków. Dzisiaj są na granicy wymarcia. Róg zwierzęcia wyżyna się, często żywcem, mieli na proszek i spożywa jako afrodyzjak i „lek” na impotencję. 
Boże, szybko wyleczyłabym tych impotentów! Raz i na wieki!

Kolejna ofiara ginąca w mękach dla ludzkiej próżności to słoń. W Afryce co kwadrans zabija się słonia po to, żeby zabrać jego ciosy i chwalić się figurką na komodzie. W latach sześćdziesiątych żyło w Kenii 60 tys. słoni, dziś — może 10 tys. Młode, „bezkłowe” jeszcze słoniątka po ataku kłusowników giną bądź pozostają przy zabitych matkach i umierają z głodu. Większe słoniki ruszają w samotną podróż lub czasami przyjmuje je kolejna rodzina. Trauma po rzezi towarzyszy im do końca życia.
Przy okazji warto przypomnieć, że w Polsce za samo kupienie bądź posiadanie produktów z kości słoniowej, grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.



Najbardziej zbulwersowała mnie historia azjatyckich niedźwiedzi księżycowych. Nazwę swą zawdzięczają białej plamie na piersi w kształcie sierpa księżyca. Są piękne... Ich żółć jest „lekarstwem” na... kaca, a hodowla tych zwierząt jest w Chinach legalna! Większość niedźwiedzi hodowlanych przetrzymywana jest w niehumanitarnych warunkach. Mieszkają w ciasnych klatkach, których powierzchnia jest często tak mała, że nie pozwala na swobodne obrócenie się zwierzęcia, a nawet stanięcie na czterech łapach. Duża część niedźwiedzi jest umieszczana na fermach jako młode osobniki. Całe swoje życie spędzają w klatce, nigdy jej nie opuszczając, a okres ten może trwać nawet do trzydziestu lat. Nacinana się ich brzuchy, umieszcza w nich metalowe bądź gumowe rury i „doi” regularnie, aby pobrać żółć. Pobieranie żółci powoduje nieustanny ból odczuwany przez zwierzę i przyczynia się do jego powolnej śmierci. 
Po to, żeby jakiś pier...ny alkoholik nie miał kaca!!!

Oprócz tego, że chcemy się „leczyć”, chcemy też dobrze pojeść.
Może by tak foie gras, czyli pasztet z silnie otłuszczonych gęsich i kaczych wątróbek?  Ptaki hodowane na foie gras są tuczone w sposób barbarzyński. Do ich przełyku wtłaczana jest rura, przez którą przez kilka sekund podawana jest specjalna pasza. Dzięki temu ptaki szybko przybierają na wadze. Wątroba tych gęsi osiąga monstrualne rozmiary. U człowieka byłoby to 70 kg. Jeżeli ktoś miał poważne problemy z wątrobą, to jest w stanie sobie wyobrazić, jak koszmarnie czują się te zwierzęta. Podobno zdarzały się przypadki ich samobójstw poprzez walenie głową w ścianę. Głównym producentem foie gras jest Francja, ale też Belgia, Hiszpania, Bułgaria i Węgry. W Polsce również pasztet ten traktowany jest jako przysmak, polecany między innymi przez Magdę G.

A może zupka z rekina?
Rocznie zabija się aż 70 mln rekinów. Płetwy grzbietowe przeznaczone są na zupę bądź „cudowne” afrodyzjaki w pigułce. Populacja tego rekina spadła w ostatnim czasie aż o 98 procent. Mimo to w dalszym ciągu jego ubój odbywa się na skalę przemysłową. Za prawdziwą rzeź odpowiadają Japończycy, którzy wysyłają mięso do Hongkongu i Szanghaju. To główni odbiorcy przysmaku.
Kłusownicy mają w zwyczaju łowić rekiny, wciągać je na pokład, gdzie odcina im się płetwy i jeszcze ŻYWE wyrzuca z powrotem do morza. Po jakimś czasie wykrwawiają się na śmierć.
Zupa z płetwy rekina jest rarytasem chętnie spożywanym w wielu krajach azjatyckich. Cena za talerz ugotowanej na nich zupy sięga nawet 300 dolarów.

Człowiek jest strasznie nieczułą i pazerną bestią. Podejrzewam, iż gdyby ktoś za dużą sumkę zaczął skupować np. ludzkie palce, to sąsiad sąsiadowi szybko by te palce upierd...ił.

KU*WA!
Wziąć takich i obciąć jaja, oblać benzyną i zabijać POWOLI.
Najpierw odciąć ręce potem nogi, pomoczyć głowę w sedesie, przecinać ścięgna, nasypać w rany soli...
O tak... Zemsta doskonała.
Nie zasnę dziś...
I przepraszam Was za ten wpis, ale musiałam się jakoś wyżyć.

14 komentarzy:

  1. Mnie też wstyd za to, że jestem człowiekiem. I wstyd mi też za to, że za żadne pieniądze nie wejdę na te strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że nie chcemy wiedzieć. Zdjęcia były tak przerażające, że ludzki umysł chce pozbyć się ich jak najprędzej, Wyprzeć, zapomnieć, nie przyjmować do wiadomości.

      Usuń
    2. To w dużej mierze wynika z bezradności, bo jak człek sobie zda sprawę kto i za jakie pieniądze za tym stoi, a po drugiej stronie ja - puch marny, to się dołuje jeszcze bardziej. To chowanie głowy w piach, wiem...

      Usuń
    3. I ta bezradność dobija ;(((

      Usuń
  2. Mariolko. To, że chcesz się wyżyć , jest raczej normalne.
    Pomogłabym Ci. Nożyk podała, głowę delikwenta głębiej docisnęła, znowu podałabym nożyk, potem solniczkę... Czółko Twoje z potu otarła.
    A poważnie, zabijałybyśmy wszystkich jak leci, czy też konsumentów - zlaceniodawców, czy morderców - wykonawców?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak leci. Śmierć za smierć, oko za oko, kieł za kieł!

      Usuń
    2. Dobre ! Zgadzam się, ja na doczepkę też pomogę jakby co.

      Usuń
  3. Jest jeszcze wiele przykładów ludzkiej głupoty i przerażających rytuałów :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to się pewnie nie zmieni, dopóki człowiek jako jedyny gatunek nie pozostanie na Ziemi! A wtedy nie zostanie mu już wiele czasu, bo pozabijamy się wzajemnie. Masakra!

      Usuń
  4. Ludzie...to chuje.Na tyle mnie tylko i aż stać. Słów brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mysle, ze my ludzie jestesmy najgorszym gatunkiem zamieszkujacym nasza planete Ziemie.
    Tak jak Agniecha, daje nozyk i bardzo duza solniczke. I az strach sie bac, do czego ten swiat zmierza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli życie jest tasiemcowym serialem, to Walking Dead pasuje w tym przypadku najlepiej.

      Usuń