a

a

piątek, 6 listopada 2015

Uroda to rzecz względna


Są ludzie, którzy tworzą wokół siebie niepowtarzalną atmosferę. Ludzie, których widzisz pierwszy raz, a po kilku chwilach masz wrażenie, że znasz ich przez całe życie. Ludzie, którym bez wahania zaufasz i skoczysz za nimi w ogień. Takich właśnie ludzi spotkałam u Olki na Halloweenowej imprezie. 
Karolina-niegrzesząca urodą fryzjerka o całkiem pokaźnych gabarytach i jej drobny, niższy o głowę i równie brzydki mąż- Seweryn. Oboje koło pięćdziesiątki. Seweryn jest niezwykle muzykalnym elektrykiem. Mieszkają w Szczecinie, gdzie Sewek pracuje w dużej korporacji, a dodatkowo dorabia grając na pogrzebach żałosne melodie. Od samego początku byli duszą towarzystwa. Płakaliśmy ze śmiechu, słuchając ich opowieści, przekomarzań i najdziwniejszych historii, jakie im się przydarzyły.

Zaczęło się już od zaręczyn. Sewek i Karolina spacerowali sobie brzegiem morza. Ciepły dzień, krzyk mew i nagły ogłuszający huk silnika. Samolot. Samolot ciągnący za sobą wielki baner z napisem- „Karolino, wyjdziesz za mnie???”. Jakże mogła Karolina odmówić takiej propozycji? Czyż nie każda z nas marzy o takich zaręczynach? Rzuciła się Sewusiowi na szyję, obsypała pocałunkami i obiecała swą pulchną rączkę. Tydzień po ślubie Seweryn wyznał żonie, że to nie on zamówił ten samolot i tak naprawdę nie miał w najbliższych planach żadnych deklaracji ...
Karolina z rozczuleniem wspominała jedną z ich pierwszych randek. Często spacerowali po parku, trzymając się za ręce. Któregoś razu minęła ich równie zakochana para. Dziewczyna z przerażeniem spojrzała na Karolinę i wezbranym paniką głosem zapytała swego partnera: Kochanie, a jak będę wyglądać jak ta kobieta, to nadal będziesz mnie kochał? 
Seweryn od razu zrewanżował się opowieścią o niedawnych zakupach w jednym z dyskontów: -Byłem w Biedronce na zakupach i gdy doszedłem do kasy spotkałem koleżankę. Na mój widok pacnęła się w głowę i powiedziała „faktycznie, miałam jeszcze kupić pasztet”!
Świeżo po ślubie nie było za różowo, jak to zazwyczaj bywa u małżeństw na dorobku. Pan i pani Rak bardzo się starali i odkładali każdy grosz na własne M. Karolina pracowała w jednym z zakładów fryzjerskich. Mimo że jest świetną fryzjerką, wyleciała po tygodniu. Strzygła stałą klientkę. Zwykle goli się kobietom kark, gdy mają mocny zarost i krótką fryzurkę. Gdy podgalała babce maszynką tył głowy, ta bez ostrzeżenia kichnęła. Karolina podjechała zerówką aż do czubka jej głowy. Może wszystko skończyłoby się na przeprosinach i darmowej usłudze, gdyby nie fakt, że w sobotę klientka miała wesele syna...
Załamana, bezrobotna fryzjerka, umówiła się na kawę z przyjaciółką. W zatłoczonym lokalu odpaliła dość głośno: „K*rwa Ewka, ostatnio nikt nie umiera, nie mam co do gara włożyć". Mina kelnera i ludzi dookoła była nie do opisania ;)
Po kilku latach Karolina zaszła w ciążę. Jej postawna sylwetka zmieniła się w jeszcze postawniejszą. Ryczałyśmy jak durne, gdy opowiadała o spotkaniu z pewną małą dziewczynką: Dorwałam w lumpach płaszcz, który w końcu na mnie pasował. Piękny, fioletowy... Zarzuciłam go od razu na grzbiet i poszłam na przystanek. Na tramwaj czekało sporo ludzi. Zobaczyła mnie mała dziewczynka stojąca na przystanku razem z mamą. Wpadła w histeryczny płacz i praktycznie wdrapała się na matkę krzycząc wniebogłosy „Mamo! Ratunku! BUKA!!!". 
Po dziewięciu miesiącach Karolcia znalazła się w szpitalu. Nie wiadomo dlaczego, w dokumentach zapisano ją pod panieńskim nazwiskiem- Karolina Dziura. W tamtych czasach obecność ojca przy porodzie nie była widziana tak mile jak dziś. Seweryn zadzwonił na porodówkę, pamiętając o papierowej pomyłce nazwisk: Witam serdecznie. Czy mogę się dowiedzieć, jak się czuje Pani Dziura? Pielęgniarka zbulwersowała się okrutnie- „Tak samo jak pana ch**". Gdy zadzwonił drugi, trzeci i czwarty raz położna zerknęła wreszcie w papiery i bardzo go przepraszała...
Syn rósł zdrowo i szybko. Dorósł w końcu do wieku, kiedy każde jego zdanie zaczynało się od: po co?, dlaczego?, skąd?, i w jaki sposób?. Któregoś dnia, przy śniadaniu zapytał ojca: „Tata, a co byś wolał — mamę czy piękną kobietę? 
Jakiś czas później przyszła pora eksperymentów i ciągłej walki racjonalizmu z empiryzmem. Któregoś poranka, jeszcze nie do końca obudzona Karolina, zgodnie ze swoim rytuałem, poszła się zważyć. Gdy tylko stanęła na wadze łazienkowej usłyszała głośny trzask. Okazało się, że jej jedenastoletni synek postanowił sprawdzić, czy faktycznie jest aż taka zamotana z rana, że nie zorientuje się, gdy podmieni wagę na nowego (kupionego na raty) laptopa ojca. Była. Wtedy po raz pierwszy i ostatni, Karolina zrobiła użytek ze swoich silnych rąk,  wspomagając się dodatkowo paskiem Seweryna...
Seweryn kupił nowy komputer i zatrudnił się w sporej, nowoczesnej firmie. Zamówienia przychodziły na służbowego maila. Biedny Sewek musiał wystosować kilka pism, zanim kierownictwo wyraziło zgodę na odstępstwo od zwyczajów firmy. Adresy mailowe składano z nazwiska i pierwszej litery imienia. Adres Sewka brzmiał: srak@op.pl

Wiele jeszcze historii usłyszeliśmy a salwy śmiechu wybuchały z ogromną częstotliwością. Po pięciu minutach od poznania tej cudownej pary stwierdziliśmy zgodnie, że w życiu nie widzieliśmy piękniejszych ludzi. Ich wnętrze było tak fantastyczne, że mało atrakcyjny, dla niektórych być może nawet odpychający wygląd zewnętrzny, nie liczył się w najmniejszym nawet stopniu. Jakże często zdarza się jednak, że ludzie sądzeni są tylko po wyglądzie. Pięknych powszechnie uważa się za dobrych, a brzydkich automatycznie wrzucamy do worków z czarnymi charakterami. Tymczasem nierzadko bywa dokładnie odwrotnie.



8 komentarzy:

  1. Faktycznie, można skonać ze śmiechu przy takim towarzystwie. Zazdroszczę pośmiania się do łez tego wieczoru - uwielbiam to. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewielu ludzi ma aż taki dystans do siebie samych. To jest naprawdę sztuka.

      Usuń
  2. Podziwiam, a nawet trochę zazdraszczam. Dystansu znaczy. Wydaje nam się, że go mamy. I poczucie humoru i wszystko. Czasem nam się tylko wydaje, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę Cię! Wszystkie Kury mają i dystansu i humoru w nadmiarze ;)

      Usuń
  3. Zazdraszczam takich ludzi obok; najgorzej wśród ponuraków. 9 lat spędziłam .O 9 za dużo.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponuraków też mam sporo dookoła. Choćby... Jurek.

      Usuń
  4. No tak, najważniejsze to kochać samego siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Nawet jak z inicjałów wyjdzie SRAK ;)))

      Usuń