a

a

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Ciężka dola Mikołaja

Tyle było szumu. Tyle roboty, krzątaniny, latania w te i nazad po sklepach, piwnicach, spiżarniach i tym podobne. Mycie okien, przyozdabianie domów, wybór i strojnie drzewek, dumanie nad prezentami. I po co? Ano po to, żeby w przyjaznym gronie i miłej atmosferze spędzić te kilka świątecznych dni.

Ze względu na młodą (no, umówmy się, że młodą) mamę, kolacja wigilijna odbyła się we Wiatrakach. Anka niczym królowa przywitała nas siedząc w fotelu z Jasiem i Małgosią w ramionach, a Ajron, jak prawdziwy giermek (pokojówka, dama dworu- wybierzcie sobie) krążył w pobliżu czekając na rozkazy ;) Anna nie wytrzymała długo w roli matrony i oddawszy dzieci pod opiekę dumnemu tatusiowi ( i nie mniej dumnym wujciom), rzuciła się wir wigilijnych przygotowań. No, może trochę przesadziłam z tym rzucaniem się ;) Najbardziej, jak zwykle, rzuciła się Olka rozkładając na świątecznie przybranym stole śledziowe sałatki, naleśniki z grzybami i karpia w galarecie. Mimo iż zgodnie i łaskawie zwolniłyśmy gospodynię od pichcenia, Anka wyciągnęła z szafki sernik i makowiec, po czym kryjąc się przed bratową (i puszczając do mnie oko) wyrzuciła do śmietnika firmowe opakowania miejscowej piekarni ;)
Jako, że mieliśmy całą furę dzieciaków, któryś z facetów musiał być Mikołajem. W związku z tym że Piotrek ma największe brzuszysko, padło na niego. Zajęłam dzieci wypatrywaniem pierwszej gwiazdki, a Piotrek poszedł do stajni się przebrać. Wrócił z workiem pełnym prezentów. Wszedł z rumorem i hałasem. Dzieci były zachwycone... w pierwszej chwili. Po sekundzie bliźniaki Anki zaczęły przeraźliwie ryczeć. Pewnie przez przypadek, bo kilkudniowe noworodki raczej w nosie mają wszystkich świętych włącznie z dziadkiem w czerwonym kubraczku. Po kilku następnych Hanka zaczęła głośno dyskutować, że ten Mikołaj to chyba jakiś oszust, bo ma brodę z waty i sztuczne włosy. I na pewno przyszedł tu, żeby nas wszystkich pozabijać. Po tych słowach, na biednego Mikołaja napadła Michalina.- Gdzie mój tatuś! Zabiłeś go?- Ajron z Jerzym zwiali do kuchni i tarzali się po podłodze, my uspokajałyśmy dzieci, a biedny Piotrek tłumaczył się własnej córce. – No co ty dziewczynko. Czemu miałbym zabić twojego tatę?- Bo masz na swoich nogach jego kapcie!- Darła się Miśka, usiłując zedrzeć mu z nóg bambosze ukochanego ojczulka.
W końcu Mikołajowi udało się ewakuować a Hania ( z podejrzanym uśmieszkiem na ustach) zaczęła dzielić prezenty. Miśka uspokoiła się dopiero gdy nieco zasapany Piotrek wrócił do pokoju. W przyszłym roku chyba zrezygnujemy z tego pomysłu i Mikołaj wejdzie do domu tak jak wypada, przez komin i po kryjomu ;)


Pierwszy dzień świąt spędziliśmy u mnie a drugi- tradycyjnie- jest odpoczynkiem po poprzednich dwóch. Siedzimy sobie z Jurkiem na kanapie, wyżeramy resztki, lampki się świecą, choinka pachnie...

I choć zawsze po świętach mówię sobie” i po co ci to było- durna ty”, to wiem, że za rok znowu będę sprzątać, gotować i latać jak z pieprzem po to, żeby ponownie było tak fajnie.

11 komentarzy:

  1. Na Mikolaja w przyszlym roku trza soltysa wynajac. A w ogole taka niedorobka z bamboszami nie miala prawa miec miejsca. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to wiem...;)))
      Nie wiem za to czy sołtys przeżyłby spotkanie ze wściekłą Miską!

      Usuń
    2. Spoko, dopoki nie zalozy kapci jej taty...

      Usuń
  2. Kilkanaście lat temu robiłam za Mikołaja w mojej rodzince. Mam bratanice które różnią się wiekiem tylko o kilka miesięcy, wtedy miały tak około dwa lata i jedna darła się ze strachu, a druga szeptała: ciocia Marynia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mikołaj z mojego dzieciństwa też wpadł z powodu obuwia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diabeł tkwi w szczegółach (butach, dokładniej rzecz biorąc), a dzieci zawsze widzą to, czego nie powinny. Z kolei tego, co powinny nigdy nie widzą hrehrehre!

      Usuń
  4. U mnie Mikołaj zawsze wchodził przez komin, kiedy dzieci były zajęte wypatrywaniem pierwszej gwiazdki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to rozumiem. A nie włazi i stresuje dzieci i dorosłych hehehe;0

      Usuń
  5. Dzieciakow teraz byle Mikolajem nie da sie oszukac, takie czasy:))
    Niestety wszystko zauwaza, kazdy szczegol.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie wiadomo czy się z tego śmiać, czy płakać ;0
      Pozdrawiam również i naj, najlepszego w Nowym Roku!

      Usuń