a
piątek, 14 sierpnia 2015
Zielonoskrzydła mucha
Życie jest zaskakujące. Czasem nabiera pędu i czujemy się jakbyśmy pruły polską autostradą z ponadświetlną prędkością. W pewnym momencie, na którymś z zakrętów dociera jednak do nas, że przecież w Polsce nie ma autostrad (pomijając te kilkaset kilometrów, za które musimy tak słono zapłacić, że nie opłaca się nimi jechać) i zatrzymujemy się niespodziewanie na zwykłej, pełnej dziur asfaltówce.
Obiektywne media opowiadają nam, że Polacy są zadowoleni ze sprawnie działającej demokracji i uczciwych polityków. Gdy wyłączysz gadające głowy i wsłuchasz się we własne myśli, dochodzisz do innych wniosków.
Po pierwsze- nie ma obiektywnych mediów. Każda stacja, tak telewizyjna jak i radiowa, przedstawia swój punkt widzenia i chwali tych, którzy posypali więcej grosza. A uczciwy polityk- to klasyczny oksymoron. Podobnie zresztą jak zadowolony Polak, odważny Francuz, trzeźwy Czech (a może Rusek?), czy ładna Niemka (pomijając oczywiście Polonię ;)) Po przyswojeniu tych podstawowych wiadomości, zastanawiamy się dalej. Komu więc wierzyć? Reprezentujący nasz kraj politycy, są naprawdę wybitnie elokwentni i wielce pomysłowi. Nasz skoczny elektryk wypominając innym ich dodatnie i ujemne plusy, dokonał w Polsce zwrotu o 360 stopni. Był za a nawet przeciw i obojętnie czy „szłem czy szedłem” grunt, że doszedł. Doszedł do wniosku, iż nie o take Polske walczył. Miała być demokracja, a tu każdy gada co chce. Nie chciał, ale musiał ustąpić pola i jego miejsce zajęła kolejna mądra głowa. Nie miał szczęścia abstynent Olek. Podczas pobytu na Filipinach zaraził sie ciężką chorobą, objawiającą się bełkotaniem i niespodziewanymi utratami równowagi. Co gorsza, utracił również zaufanie swych naiwnych wyborców, którzy wybrali innego, równie elokwentnego i równie pomysłowego. I kolejnego... Nie tylko prezydenci starają się, aby Polska była na ustach całego świata. Nasi mądrzy i spostrzegawczy politycy odkryli i ogłosili prawdziwą naturę Tinkyego- Winkiyego i ekshibicjonizm Misia Uszatka oraz odkryli, że białe tak naprawdę jest czarne.
Ale o czym to ja chciałam...?
Na codzień, dookoła mnie również występuje wiele słownych pułapek i sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem pragnień. Jeśli Dawid mówi, że idzie na godzinę z Robaczkiem na ryby, wiadomo, iż mam wolne całe popołudnie i prawdopodobnie pół nocy. Jeśli Robaczek mówi że idzie na jedno piwko, to będę miała przynajmniej z pięć nowych butelek na cydr. Brak już w piwnicy miejsca na porzeczkowe soki i wiśniowe kompoty, a jakoś mi smutno, gdy patrzę na zasuszone krzewy i drzewka na których wiszą już tylko żółtawe liście. Równocześnie wzdycham ciężko pod nosem, patrząc na dojrzewające jabłka i śliwki... Boże... Zdecydowana kobieta- to równie częste zjawisko jak wierny mężczyzna, bogaty student czy rozsądny nastolatek.
I tylko jedno mnie zaskoczyło. Posłuszne dziecko- to również rzadkość. Biały kruk. Unikatowy bursztyn z zatopioną w nim i nieuszkodzoną zielonoskrzydłą muchą. I ten ewenement trafił właśnie do mnie.
Emilka.
Mieszka ze mną od kilku dni. Grzeczna, cicha, poukładana... Jak aniołek żywcem sprowadzony z nieba. Marzenie każdej matki, wychowawczyni w szkole, przyszłej teściowej... A ja ? Ja czekam z utęsknieniem, kiedy wyrosną jej różki. Choćby najmniejsze. Czekam, żeby mi odpyskowała, czegoś nie zrobiła, pokłóciła się z Dawidem... Czekam na jej emocje. Na śmiech, krzyk, łzy, cokolwiek. Nic. Cisza. Czy to biedne dziecko zostało już tak strasznie stłamszone, czy to ja nie potrafię do niej dotrzeć? Co robię źle? Co mogłabym zrobić jeszcze? Czy rany zadane niewinnemu dziecku mają szansę zagoić się kiedykolwiek bezpowrotnie...?
W każdym z nas siedzi jakiś mroczny pasażer. Różnie się nazywa. Wstyd, strach, porażka... Może wysiądzie na którymś z przystanków życia. Pożegna się, podziękuje za podwózkę i odejdzie w zapomnienie. Może usunie się cichaczem, nie wiadomo kiedy ani gdzie. A może nie. Może na zawsze zostanie w jakimś ciemnym zakamarku, niezauważony, dyskretny, i będzie na nas pasożytował do końca życia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obawiam się, że nie...
OdpowiedzUsuńTo trudny temat i bardzo emocjonalny. Dorośli potrafią wyprzeć złe wspomnienia, a dzieci mają większą, naturalną zdolność adaptacji. Mam nadzieję, że będzie dobrze. A przynajmniej lepiej.
OdpowiedzUsuńTo jest takie zachowanie pt. mnie tu wcale nie ma...
OdpowiedzUsuńNie bardzo skumałam. Masz na myśli dorosłych, czy dzieci?
UsuńChodziło mi o to, że mała jest taka idealna, żeby nie zwracać na siebie uwagi, żeby nie wywołać niechcący awantury, zamknąć się w swoim świecie.
UsuńTaki mechanizm ucieczkowy.
UsuńNie spojrzałam na to z tej strony. Chyba masz rację.
UsuńJasna doopa. Nigdy więcej nie wezmę autostopowicza !!!
OdpowiedzUsuń