a
wtorek, 11 sierpnia 2015
Tropiki
Gorrrrąco!!! Padał deszcz- narzekaliśmy że lato do kitu. To mamy. Teraz narzekamy, że gorąco ;) Żar leje się z nieba, pot leje się z ciał, a kuchenne urządzenia jeszcze pogarszają sytuację. Lodówka pracuje na pięć etatów, a nadmiar ciepła wydala na kuchnię, podnosząc temperaturę w pomieszczeniu o kilka dobrych stopni, choć wydawałoby się to już niemożliwe w naszym – ponoć umiarkowanym- klimacie. Zmywarka to samo. Z lodówki, a tym bardziej z zamrażarki nie mogę zrezygnować, ale zmywarce dałam urlop. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że z przyjemnością będę myła gary w zlewie, to zostałby śmiechem przeze mnie zabity. A tu proszę ;) Z radością moczę ręce w letniej (a nawet całkiem lodowatej wodzie) i wręcz szukam pretekstu, aby odkręcić kran i pochlapać się w wodzie choć przez chwilę.
O gotowaniu nawet nie myślę. Na tapecie non stop sałatki, twarogi i owoce. I kilogramy ogórków małosolnych. Wieczorami zdesperowany i spragniony widocznie treściwszego jadła Dawid, smaży sobie kiełbaski na grillu. Nie wiedziałam, że mój własny, prywatny syn ma zapędy masochistyczne...
Najcenniejszym skarbem są teraz płyny. Woda idzie litrami. Tak dla nas, jak i dla zwierząt. Najlepiej gasi pragnienie woda po ogórkach. Łącznie z psem pijemy ją zachłannie niczym najpyszniejszą ambrozję. Sądzę, że wraz z potem tracimy sole mineralne i nasze organizmy domagają się uzupełnienia niedoborów. Z tego też powodu (choć nie wiem czy kozy się pocą) zakupiłam dla kóz lizawki himalajskie. Zasadniczo przeznaczone dla koni, ale moje kozy zmieniają swe języki w prawdziwe motorki, przepychając się pod nowym smakołykiem i zlizując z apetytem sól. Jak wiadomo, sól wzmaga pragnienie, więc po uzupełnieniu braków minerałów, meczą ponaglająco, a ja latam z wiadrami jak głupia.
I po co mi te lizawki były? Kozy od konia nie umiem rozróżnić? Co prawda Hanka usiłowała dosiąść na oklep Cytrynę, podobnie zresztą jak i Boczka, ale nie znaczy to chyba, że w „Rapsodii” powstała nagle stadnina?
Stadninę ma za to Ajron. Mini- stadninę. Kara klacz i gniady ogier to jego ukochane dzieci. Oprócz dziecka z krwi i kości- Zuzanny, równie jak ojciec czarnowłosej i czarnookiej, która przyjechała do ojca na wakacje i chyba wpadła w oko memu Synu. Synuś oczywiście pary z ust nie puszcza, ale gładko wygolona twarzyczka i opary Gucci Guilty, które go otaczają przed przyjazdem państwa doktorostwa, sugerują mi to i owo ;)
Ze starej miednicy do połowy wkopanej w ziemię, zrobiłam Boczkowi najprawdziwszy basen. Hm... niewdzięcznik zaraz przemienił go w bagienko. Prosiak uwala się w misce i swymi kaprawymi oczkami patrzy z wyższością na kozy, szukające cienia w sadzie. Zazwyczaj go nie znajdują i truchtem wracają do obory, gdzie kładą się na słomie ciężko dysząc. Chyba właśnie w związku z upałem mleczność Cytryny spadła prawie o połowę ;( Saba spędza ranki z Dawidem nad jeziorem, a po powrocie kładzie się w cieniu i przesypia resztę dnia.
I tak przędzie się życie w „Rapsodii” Pomału, leniwie, choć bynajmniej nie nudno. Do jutra.
Bo jutro przyjeżdża Emilka...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No wreszcie :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, lato jakby chciało poprawić średnią statystyczną i nadrobić lipcowe chłody.... Tylko to nie dla ludzi już (zwierząt też nie, choć moja kotka z uporem maniaka pcha się między nas do łóżka i przytuuuulaaa br). U nas jako, ze my kawosze hitem jest kawka mrożona z lodami :) Chrzanić kalorie! :D W dodatku udało mi się wyczaić mleko bez laktozy.... muszę sprawdzić jak działa :)
Upalnie pozdrawiam :)
Kawka z lodami... tak! ;) Koty to stwory ciepłolubne, więc na pewno są zadowolone i wody z ogórków nie potrzebują ;)
UsuńNo własnie! Wreszcie przestałas sie lenić ;) Choć ja już wszystko wiem, bo przeczytałam książkę ;) Powiedz proszę, że będzie cd !
OdpowiedzUsuńTylko nie spojleruj ;))) Dzięki za przemiłego maila.
UsuńHrehre, ja też wiem, ale nie powiem!
OdpowiedzUsuń;) Przebrnęłaś?
UsuńPewnie!
UsuńA ja naiwnie myślałam, że tylko ja ostatnio lubię myć naczynia w zimnej wodzie :)
OdpowiedzUsuńCześć Loona. Pewnie w nie jednym domu jest teraz kłótnia kto ma myć naczynia. Dla odmiany- wszyscy się garną do garów ;))
UsuńJa nie!!!
OdpowiedzUsuńJa się żywię w Żabce, mają fajne danbia gotowe. Najlepszy jest chłodnik litewski. I robię dłgoooo tam zakupy, mają dobrą klimę...
OdpowiedzUsuńW Choszcznie była prawdziwa nawałnica, a u mnie lało całą... minutę. Zanim zerwałam się aby boso po kałużach pobiegać, wszystkie wyparowały ;( I gdzie tu sprawiedliwość???
OdpowiedzUsuń