a
niedziela, 20 września 2015
Ciężki los nauczyciela
Na pomysł niniejszego postu wpadłam przeglądając zeszyt Hani. Hanka jest uczennicą drugiej klasy, więc zadania domowe to już nie szlaczki czy rządek wykaligrafowanych liter, ale prawdziwe wypracowania. Jak to po wakacjach, pierwsze wypracowanie miało być o wakacjach właśnie. Uśmiałam się do łez czytając, że jak siostrę bolało ucho, to mama poszła z nią do laryngi, a część wakacji spędziła na fś u swojej ćoć (czyli mnie). Przypomniał mi się od razu dowcip o wakacjach na Werandzie i spędzaniu lata w górach u kuzynek, z których schodziło się dopiero pod koniec sierpnia ;)
Większość tych dowcipów z zeszytów szkolnych znacie z pewnością na pamięć, ale nie mogłam się powstrzymać...
Już od najdawniejszych czasów zaczynały się zabawne lapsusy językowe. Wiadomo przecież powszechnie, że ludzie pierwotni mieli narządy z kamienia, a gdy chcieli rozpalić ogień, pocierali krzemień o krzemień, kładąc pod spód stare gazety.
Prawdziwie przerąbane mieli chłopi w czasach średniowiecza. Drogi były wówczas tak wąskie, że mogły się minąć najwyżej dwa samochody. Na wsi panowała ciemnota, a także wójtowie. Była ona (ta wieś) na szczęście samowystarczalna. Kobiety dostarczały mleka, a mężczyźni mięsa i skór. Ludzie ginęli z mrozu i innych chorób zakaźnych. W najgorszej sytuacji był chłop pańszczyźniany. Musiał on znosić swemu panu jajka a w jego stroju pełno było dziur, przez które widać było nędzną sytuację społeczną. Kiedy zmęczony ojciec wracał od pana z koniem do domu, synowie pchali mu do pyska skórki od chleba... Zostali oni (ci chłopi) zostawieni na los pastwy i padały na nich ranne rosy, nie pytając nawet czy mu zimno (to napisał chyba jakiś prawdziwy romantyk ;)) Rolnik był na bardzo niskim poziomie, podobnie jak jego krowy. Gospodyni często doiła krowę i ryczała wniebogłosy, służący natomiast doił krowę nad stawem, a w wodzie wyglądało to odwrotnie. Mimo ucisku chłop specjalnie dążył do tego, aby panu nic nie urosło.
W późniejszych klasach na tapetę poszły wybitne dzieła polskich wieszczów. Fredro pisał rzeczy raczej wesołe, a Mickiewicz o dziadach. Mickiewicz napisał też narodową epopeję w dwunastu księgach. W wierszach tych ukazuje nam swoje wnętrze i mówi, że jest mu niedobrze.
Akcja (między innymi) dzieje się w Soplicowie. Dwór ów był bardzo propolski, bo zegar wygrywał Mazurka Dąbrowskiego, a na ścianach wisieli polscy patrioci. Hrabia często podziwiał ten zamek swym wprawionym okiem. Nie do końca wiadomo, jak tytułowy Tadeusz poznał Zosię. Jedna z wersji mówi, że zobaczył ją na łonie natury. Leżała na łące, a jej środkiem płynął strumyk. Inna, twierdzi że Tadeusz ujrzał Zosię po raz pierwszy tylko w papilotach i zobaczywszy ją przy płocie od razu poznał, iż była dziewicą.
Jacek Soplica był wysoki, miał długie wąsy i dymiło mu się ze strzelby. Z początku był warchlakiem, a dopiero później stał się porządnym człowiekiem. Miał długie rzęsy i dlatego nazywali go wąsalem. Ponieważ miał wyrzuty sumienia, przeistoczył się w Robaka i szukał zapomnienia pod zakonnym habitem. Jacek Soplica miał kilka wycieleń i nikt nie wiedział, co kryło się pod jego sutanną. Działalność polityczna ks. Robaka polegała na tym, że często odwiedzał karczmy, ale potrafił też być prawdziwym bohaterem. Ratując Tadeusza, strzelił do niedźwiedzia, który nie wiedział, że jest jego ojcem. Chwycił szablę i wypalił do zwierza, który zwalił się z hukiem i nie czekając na oklaski pobiegł do domu.
Nie mniej ciekawi są bohaterzy drugoplanowi.
Wojski był najlepszym rogaczem w okolicy. Miał zakrzywiony koniec, który poeta nazywa rogiem. Niejaki Stolnik padł na miejscu trupem. Później bardzo żałował swego czynu, ale było już za późno. Gerwazy natomiast, przed śmiercią był bardzo wesoły, dowcipny i towarzyski, a po śmierci stał się bardzo surowy, smutny i odludek.
Życzę Wam wielu uśmiechów na nadchodzący tydzień i aby robota Was nie dognała. Bierzcie przykład z Baśki Wołodyjowskiej, która uciekając na klaczy przed Tatarami, nozdrza miała rozdęte, uszy położyła po sobie a piana leciała jej z pyska.
Ps I pmiętajcie, że Joanna d'Arc, była Orleańską Dziewicą i zapłaciła za to stosem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hrehrehre! Chciałabym być tak kreatywna, jak młódź szkolna!
OdpowiedzUsuńJa też ;)
UsuńO matko Mariolka, spłakaułam się ja , Wu i dziecię me...co za czad.
UsuńTo zazdraszczam Ci Mnemo Wu i dziecięcia, bo moi nic nie zrozumieli ;))
UsuńJak to, nie zrozumieli??? Co z nimi???
OdpowiedzUsuńJakby Ci tu powiedzieć... Kali jeść, Kali pić. ;)
UsuńAle z to ułamki,czy jakieś tam całki w myślach obliczają ;)
Usuń