Choszczno- moja mała
ojczyzna, miasto, w którym się urodziłam, w którym dorastałam i które
opuściłam. I jestem tu ponownie po dwudziestu latach. Co się zmieniło? Prawie
wszystko i prawie nic. Plac zabaw przy wałach, na którym bawiłam się jako
dziecko, wygląda całkiem inaczej. Zamiast obdrapanych ławek gustowne krzesełka,
miejsce wiszącej na łańcuchu opony zajęły kolorowe huśtawki, a metalową,
zardzewiałą karuzelę zastąpiły zabawne koniki i żabki na sprężynach. Ale dzieci tak samo bawią się wesoło, a
mamy plotkują, siedząc i zerkając co chwilę na swe pociechy. Dziewczynki wiszą
na trzepakach głowami w dół, zamiatając warkoczami
ziemię, identycznie jak ja i Anka trzydzieści lat temu. Przyjaciele i sąsiedzi
mijający mnie niegdyś na ulicach zmienili się w nieznajomych, ale tak samo uśmiechają się ciepło i przechodząc obok
pozdrawiają dobrym słowem (hm... może dlatego, że spacerowałam w
towarzystwie miejscowej policjantki ; ). Sklepy które znałam,
wymieniły kompletnie asortyment i wystrój, lecz budynki, w których się znajdują pozostały te same.
Drzewa sięgające mi niegdyś do ramion dotykają
koronami nieba, lecz ptaki siedzące na gałęziach świergocą te same melodyjki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz