a

a

niedziela, 18 stycznia 2015

Home,sweet home...

 Choszczno- moja mała ojczyzna, miasto, w którym się urodziłam, w którym dorastałam i które opuściłam. I jestem tu ponownie po dwudziestu latach. Co się zmieniło? Prawie wszystko i prawie nic. Plac zabaw przy wałach, na którym bawiłam się jako dziecko, wygląda całkiem inaczej. Zamiast obdrapanych ławek gustowne krzesełka, miejsce wiszącej na łańcuchu opony zajęły kolorowe huśtawki, a metalową, zardzewiałą karuzelę zastąpiły zabawne koniki i żabki na sprężynach. Ale dzieci tak samo bawią się wesoło, a mamy plotkują, siedząc i zerkając co chwilę na swe pociechy. Dziewczynki wiszą na trzepakach głowami w dół, zamiatając warkoczami ziemię, identycznie jak ja i Anka trzydzieści lat temu. Przyjaciele i sąsiedzi mijający mnie niegdyś na ulicach zmienili się w nieznajomych, ale tak samo uśmiechają się ciepło i przechodząc obok pozdrawiają dobrym słowem (hm... może dlatego, że spacerowałam w towarzystwie miejscowej policjantki ; ). Sklepy które znałam, wymieniły kompletnie asortyment i wystrój, lecz budynki, w których się znajdują pozostały te same. Drzewa sięgające mi niegdyś do ramion dotykają koronami nieba, lecz ptaki siedzące na gałęziach świergocą te same melodyjki.


Sentyment mnie ogarnął...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz