a

a

środa, 25 marca 2015

Naiwność ludzka(czytaj- moja), nie zna granic


Wczoraj wieczorem zachwycałam się uczciwością i szczerością wiejskich ludzi, a sąsiadów własnych zza płotu w szczególności. Prawie płakałam ze wzruszenia, że dziadek tak bardzo ucieszył się ze słów o moim pozostaniu w Rapsodii. Planowałam nawet upiec jakiegoś placka i ruszyć na podbój sąsiedzkich serc. O naiwności!

Dzisiaj, bladym świtem, obudziło mnie walenie do drzwi. Półprzytomna, poczłapałam w kierunku źródła hałasu, otworzyłam drzwi i oniemiałam. Przetarłam oczy, pewna, że to jeszcze sen, gdyż z progu patrzyły na mnie okrągłe, brązowe oczyska. Podniosłam wzrok i spojrzałam na twarz stojącego kawałek dalej dziadka. Owszem, znowu się uśmiechał, ale jego dzisiejszy uśmiech był czysto szatański, a głos którym przemówił, wytrułby jadem cały pułk wojska, a co dopiero jedną, zaspaną kobitę. Korzystając z tego, że całkowicie mnie zatkało, ociekającym ironią głosem wygłosił całą przemowę. Wynikało z niej, że zwlekał tak długo tylko dlatego, że nie wiedział czy Rapsodia jest już zamieszkana. Skoro tylko się upewnił (matko!, ja go upewniłam z wielkim entuzjazmem), zrzuca swoje brzemię na nową właścicielkę i – tu padło kilka niecenzuralnych słów- tyle go obchodzi, co ja z tym nieoczekiwanym prezentem zrobię. Po czym odwrócił się na pięcie i z animuszem, o jaki nie posądzałabym staruszka, odmaszerował na swoje podwórko.

Okrągłe oczyska zostały i patrzyły na mnie wrednie. Co gorsza, oprócz brązowych paciorków miotających iskry, zostały również dwa olbrzymie rogi, które mogły chyba miotać coś znacznie gorszego niż iskry. Przełknęłam głośno ślinę. Stwór popatrzył na mnie z pogardą, odwrócił się tyłem i połyskując białym zadem, ruszył truchtem wprost do obory, w której Piotrek trzyma swój budowlany sprzęt. Sądząc ze słów dziadka, z pewnością zamierzał roznieść oborę na kawałeczki i zeżreć wszystkie kielnie i szpachelki, na jakie się natknie. No i doszczętnie zdewastować mój świeżo odzyskany spokój ducha, co zresztą już mu się udało.

Matko jedyna! I co teraz?



2 komentarze: