a

a

sobota, 30 maja 2015

Uwaga- konkurs


Od zawsze w moim domu były zwierzęta. Pies- to podstawa, ale oprócz niego coś jeszcze po domu tuptało, lub siedziało w akwarium. Zazwyczaj jakiś chomik lub myszoskoczek, raz żółw, a raz kanarek. Czasem nasze domostwo odwiedzał mniej typowy zwierzak. Mały Dawid, tak samo jak niegdyś mała Mariola, znosił do domu przeróżne nieszczęśliwe stworzenia. A to wróbel zaatakowany przez bezpańskiego kota, a to kawka z przetrąconym skrzydłem... Najbardziej zapamiętałam jeża, późną jesienią znalezionego w parku. Leżał biedaczek na środku alejki w pozycji embrionalnej. Ludzie mijali go obojętnie, co niektóry przesunął uciążliwą przeszkodę butem, inny z irytacją zmarszczył brew... Leżałby tak pewnie jeszcze długo, gdyby nie mój siedmioletni wówczas syn. Przyniósł kupkę sztywnych igiełek do domu, zapakował do swojej czapki, którą kupiłam okazyjnie dzień wcześniej i wziął się za ratowanie Tuptusia. Poprosił mnie o podgrzanie mleka i z cierpliwością godną najwyższego podziwu wkraplał kropelki mleczka do malutkiego pyszczka, za pomocą wyparzonego wcześniej kroplomierza od Xylometazolinu, nie zważając na niezbyt miły zapach, jaki wydawał maluszek. Przez cały wieczór siedziało moje dziecko i wkraplało, wkraplało, wkraplało... Wkropiło prawie całą szklankę mleka, przykryło jeżyka swoim najlepszym szalikiem (zazgrzytałam zębami, ale cóż...) i poszło spać. Przez przymknięte drzwi od jego pokoju, słyszałam jak śpiewa nowemu przyjacielowi kołysanki na dobranoc, fałszując okrutnie. Z rana zażądał, aby pójść do weterynarza. Poszliśmy więc, bo stwierdziłam, że wrażliwość na krzywdę zwierząt i odpowiedzialność za podopiecznych, jest cechą jak najbardziej u dzieci pożądaną. A czym skorupka za młodu nasiąknie... i tak dalej. Z niemałym problemem wyprosiłam wolne w pracy i poszliśmy do lekarza. Dawid troskliwie niósł wciąż śpiącego jeża, a ja udawałam że wcale mi nie żal ani czapki, ani szalika ;) W lecznicy było sporo czworonożnych pacjentów. Usiedliśmy grzecznie i czekaliśmy na swoją kolejkę. Dawid wciąż rozmawiał z Tuptusiem, uspokajał go i pocieszał ;) Gdy przyszła nasza kolej, weszliśmy do gabinetu i syn podał jeżyka lekarzowi. Ten popatrzył dziwnie.- Synku, wiele ja tu nie poradzę... ten jeż nie żyje!- Teraz ja się zdziwiłam.- Jak to? Przecież wczoraj wypił całą szklankę mleka?- Doktor popatrzył z autentycznym zainteresowaniem.-Sam? –No nie, syn wkraplał mleko do pyszczka, przecież to maleństwo...- Chyba że tak.- Uspokoił się weterynarz.- Bo sądząc po stanie tkanek i zapachu, zwierzę nie żyje co najmniej od dwóch dni...
 Lekko zmieszani wróciliśmy do domu, czapkę i szalik wyrzucając po drodze do pierwszego z brzegu kosza na śmieci.

Dlaczego przypomniała mi się ta historia? Bo po czternastu latach znów podgrzewam mleko i wkraplam do małego pyszczka. Tym razem nie jest to jeż i na szczęście rusza się i popiskuje, z czego wnioskuję, że żyje ;) Znalazłam malucha tuż pod płotem. Mała, fukająca cicho kuleczka. Gdybym nie wyszła, aby wymienić deski w płocie, którą złamała któraś z kóz (Zaraza- jak nic), to pewnie skończyłaby jako przekąska jakiegoś kota, lisa czy ptaka. Oto kolejny mieszkaniec „Rapsodii”. Niniejszym ogłaszam konkurs na imię dla umieszczonego poniżej zwierza ;).

  
Nie żal mi ani durszlaka, ani szalika ;)


Głodomorek ;)




26 komentarzy:

  1. Boszszsz, dajesz mu/jej kozie mleko? Krowie może zaszkodzić! Jeżuniu, co za bidula, serce pęka. Masuj brzuszek, trzymaj w cieple, zresztą pewnie wszystko wiesz. Przecież to jest Wiesiek!

    OdpowiedzUsuń
  2. matko, trzymam kciuki, melduj na bieżąco, prooooszę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafię jeszcze sprawdzić płci, maluch taki ;) Będę meldować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak wiewiórka to Kitka! Albo Ruda. Trzymam kciuki bardzo, żeby się wykarmiła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Mika. Z apetytem wcina kozie mleko, rozwodnione pół na pół z przegotowana wodą. Jestem dobrej myśli.

      Usuń
  5. Maluszek..Slodki. To masz oseska;) Oby sie zdrowo chowala:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczęściara. Ja wymyślam imiona patrząc na zachowanie albo na wygląd. Imię jest bardzo ważne tak zawsze mówią wszystkie starożytne przekazy w imieniu jest moc :)))) A tak poza tym jesteś wielka :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz Agatek, troche nadwagi mam, ale żeby zaraz wielka....;)

      Usuń
    2. Wielka sercem :))))))))))))))))))))))) Uderz w stół a nożyce... czy to tylko ja jedna na tym świecie nie myślę o kaloriach i wadze??? :P

      Usuń
    3. Chyba tak. Ty jedna ;)))

      Usuń
  7. Deja vu????? Tym razem w innym wcieleniu ale to ja, dorkabbb. Mam profesjonalny przepis na mieszankę dla tych malców, mogę się podzielić :) Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne Dorka- Shira! Z radością. Dawaj skład.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani z ZOO podała mi przepis na mleko jakie oni dają od lat małym wiewiórkom.
    Kupuje się mleko granulowane odtłuszczone :!: , przygotowuje porcję wg przepisu na opakowaniu do tego daje się 4 łyżki śmietany Szefa Kuchni 22% jest to zakwaszona śmietana :!: i już bez gotowania podaje się młodym wiewiórkom. Podobno chowają się na tym, że hej :!: I przecież to krowie jest :!: Chyba nie rzecz w laktozie tylko w tłuszczu :roll:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. W życiu bym nie wpadła, żeby kupić odtłuszczone mleko i dodać do niego śmietanę ;))) Niezwłocznie pojadę do Choszczna, zakupię i uszykuję miksturę ;)

      Usuń
  10. Shira, czyli rozumiem, że Tobie udało się wychować wiewiórcze dzieci?Opowiedz coś więcej plisssss

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja miałam wiewiórczaki krotko. Akurat wyjeżdżaliśmy za granicę i szukaliśmy dla nich pomocy. Przejął je od nas pan współpracujący z poznańskim ZOO i posiadający ogromne w tym doświadczenie. Dokończył odchów i wypuścił do lasu :) Moje perypetie i panikę opisałam w wątku na Miau.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Na razie nie widzę żadnej kupki. Ale brzuszek nie jest jakoś specjalnie wydęty.

      Usuń
  13. A na mokro? Swoim masowałam brzuszki po karmieniu. Płatkiem kosmetycznym nasączonym ciepłą wodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, to już z górki :) to stawiam, ze już w nocy nie musisz tak często karmić.

      Usuń
  14. O matko, jakie cudeńko ! Wzruszonam bardzo, wiewióreczki lubię bardzo, szczególnie, że wiewiórka, to moja ksywka kiedyś była :) A moim zdaniem to wcale nie Wiesiek, tylko Matylda !... a może Gryzelda ?
    Trzymam kciuki za malucha, i za Ciebie też, bo cóś między wierszami czytam, że Cię zmogło !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, ciut zmogło to fakt. Co dwie godziny wstawałam, coby nakarmić moje nowe dzieciątko ;))

      Usuń
  15. Można złożyć zamówienie? chciałabym złożyć zamówienie na temat kozi :))) Na temat ich szopki i takie tam kozie sprawy :))))

    OdpowiedzUsuń