a

a

niedziela, 7 czerwca 2015

Nie umieraj bez walki- czyli samobadanie


Jestem pielęgniarką i powinnam mieć pewne zasady we krwi. Takie jak profilaktyka, systematyczne badania okresowe czy prawidłowy styl życia. Ale tak samo, jak szewc bez butów czasem chodzi (na plaży na przykład ;)), tak i ja zapominam często o ideach wpojonych mi w szkole, a które sama wpajałam później pacjentom podczas mojej pracy zawodowej. Ameryki nie odkryję, przytaczając hasło, że teoria- teorią, a w praktyce różnie to bywa, i tylko zastanawia mnie moja własna niedbałość, a czasami wręcz głupota. Wiem doskonale, że palenie szkodzi, a jeszcze do niedawna popalałam sobie zielone slimy. Tak bez sensu... z nudów, dla towarzystwa, wmawiając sobie, że mały dymek mnie zrelaksuje, bądź będzie lekarstwem na stres. Od tygodni nie miałam papierosa w ustach i jakoś żyję... Tak samo z badaniami okresowymi. Pracując w szpitalu, musiałam mieć aktualną książeczkę zdrowia i coroczne badania oraz wizyty u lekarza były oczywistą oczywistością, nad którą nawet się nie zastanawiałam. 
Skąd taki temat dzisiejszego wpisu?

Natchnęła mnie (choć nie wiem, czy to najlepsze słowo) śmierć. Bezsensowna śmierć młodej kobiety, której można było uniknąć. Można było zaoszczędzić cierpienia jej, mężowi, a przede wszystkim dzieciom, które pozostały bez matki. Nie znałam tej kobiety. Była koleżanką Ani, którą moja kuzynka odprowadziła wczoraj na miejsce wiecznego spoczynku. Po pogrzebie Anka przyjechała do mnie, popłakałyśmy od serca i obiecałyśmy sobie solennie, że zrobimy wszystko, aby nas los taki nie spotkał.
Magda miała 39 lat i raka piersi. Po usłyszeniu diagnozy poddała się na samym starcie. Być może dlatego, że guz był już nieoperacyjny a przerzuty zaatakowały węzły chłonne i naczynia limfatyczne. Pół roku po diagnozie, dziewczyny nie ma już na tym świecie. Pozostał załamany mąż i dzieci, które długo jeszcze będą matki potrzebowały. Pozostał rozkopany dół w ziemi, martwe, sztuczne kwiaty udrapowane w strojne wieńce i zimny blask cmentarnych zniczy. I płacz. Można było tego uniknąć. Magda mogła wciąż być ze swoimi bliskimi, podrzucać na rękach swoje dzieci, kochać się z mężem i spotykać z Anką w kawiarni. Mogłaby, gdyby systematycznie badała swoje piersi.

Coraz młodsze kobiety zaczynają chorować na raka piersi. Jest to tendencja ogólnoświatowa, niepokój wzbudza jednak fakt, że to właśnie w Polsce umiera coraz więcej kobiet. Każdego roku u 13-stu tysięcy Polek diagnozuje się raka piersi, z czego ponad połowa umiera.
Opisywanych jest wiele różnych czynników, mogących mieć wpływ na powstawanie raka piersi: płeć, wiek, czynniki genetyczne i hormonalne. Wielce prawdopodobne, że szkodzi nam zwiększająca się liczba samochodów, zanieczyszczone powietrze, sztuczna żywność. Industrialne warunki życia, dieta i stres także nie są obojętne dla zdrowia. Genów i hormonów niestety nie przeskoczymy, ale odpowiednio wcześnie wykryty guz jest całkowicie wyleczalny. Niestety, wciąż wiele Polek umiera, bo nie bada piersi.
Na wyrobienie w sobie nawyku samobadania piersi nigdy nie jest za wcześnie, a lepiej później niż wcale. Nie jest to wielka, skomplikowana sztuka i każda z nas z łatwością sobie z tym poradzi. Stojąc nago przed lustrem unosimy ręce wysoko do góry i przyglądamy się czy nie ma zmian w kształcie naszych piersi, czy skóra nie jest przebarwiona, czy nie marszczy się lub nie jest napięta. To samo sprawdzamy trzymając ręce na biodrach. Ściskamy brodawkę i obserwujemy, czy nie wydziela się z niej płyn. Później wchodzimy pod prysznic lub do wanny, gdyż na namydlonej skórze najłatwiej wymacać wszelkie, potencjalne zmiany. Kładziemy swoją lewą rękę z tyłu głowy, a prawą na lewej piersi. Lekko naciskając trzema środkowymi palcami zataczamy drobne kółeczka wzdłuż piersi, z góry na dół i z powrotem. Powtarzamy to samo z prawą piersią. I już. Badanie zajmie nam kilka minut, a może uratować życie. Samokontrolę piersi wykonujemy co miesiąc, najlepiej między szóstym a dziewiątym dniem cyklu. A więc do roboty, dziewczyny! Nie wymaga to od nas odwagi, czy poświęcenia. Tylko odrobiny cierpliwości i systematyczności. Zapiszmy w kalendarzu, nastawmy przypomnienie w telefonach komórkowych, wbijmy sobie w nasze głowy. W SIÓDMYM DNIU CYKLU- BADAMY SWOJE PIERSI!!! Dla nas, naszych mężczyzn, naszych dzieci...



Idę teraz pod prysznic i proszę Was o to samo.

8 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod Twoim apelem całom sobom! Ręcymi i nogami! I nie potrafię zrozumieć kobiet, które nic nie robią w tym zakresie, "bo lepiej nie wiedzieć"... Ciemnota i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciemnota to raz, a dwa- i to chyba częściej- strach, że coś się jednak wymaca. Zachowujemy się czasami jak dzieci, które zakrywaja oczy i myślą że nikt ich nie widzi.

      Usuń
  2. Podpisuję się wszystkimi kończynami! A co po menopauzie? Siódmego dnia cyklu już nie wyczaję więc chyba obojętnie w jakim momencie? nastawiam przypomnienie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż takim specem nie jestem,ale myślę, że najważniejsza jest systematyczność. A więc nie tak ważne kiedy, tylko jak często. Brawo Shira! Ja też nastawiam przypomnienie w kom.

      Usuń
  3. Nie chciałabym ten, no, się wcinać, ekhm, nie na temat, a nawet od czapy, ale te, no, wiesz - rude fotki bedo?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja poważnie dopatruję się przyczyny nowotworów w tabletkach antykoncepcyjnych. Każdy się uśmiecha i uważa, że jestem staroświecka... nie o to chodzi... coś jest na rzeczy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tabletki antykoncepcyjne to nic innego jak hormony i przed ustaleniem dawki trzeba wykonać niezbędne badania. Niestety nie każdy lekarz te badania zleca. Wypisuje receptę i już, bo tak łatwiej, szybciej i pewnie taniej. W takich wypadkach rzeczywiście może to być niebezpieczne dla zdrowia.

    OdpowiedzUsuń