a

a

czwartek, 4 czerwca 2015

O księżniczkach i pewnym rudym księciu


Na świecie żyje ponad miliard katolików. Najwięcej jest ich w Brazylii – ponad 126 mln, ale to w Polsce stanowią największy odsetek wśród obywateli – 92,2 procent. Wierni szczególnie wspominają Ostatnią Wieczerzę oraz Przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Uroczystość Bożego Ciała ma charakter dziękczynny i radosny. W Polsce obchodzi się ją w czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, a więc jest to święto ruchome, wypadające zawsze 60 dni po Wielkanocy. Najwcześniej może przypaść 21 maja, najpóźniej 24 czerwca. W naszym kraju po raz pierwszy wprowadził tę uroczystość biskup Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. Obchody uroczystości wiążą się z procesją z Najświętszym Sakramentem po ulicach parafii. Procesja zatrzymuje się kolejno przy czterech ołtarzach, przy których czytane są związane tematycznie z Eucharystią fragmenty czterech Ewangelii. (Wikipedia)

Przyznam się szczerze, że mszę Bożo-ciałową sobie odpuściłam. Zamiast gnieść się w kościele, grzeszyłam, delektując się kawą w towarzystwie Anki i Oli. Dopiero na dźwięk bijących dzwonów wyszłyśmy z domu i dołączyłyśmy do procesji. Przepuściłyśmy czoło pochodu, a dziewczynki z otwartymi buźkami podziwiały ubrane na biało małe księżniczki, rozsypujące płatki kwiatów. My z kolei patrzyłyśmy z lekkim niesmakiem, jak płatki te deptali... hm... czarnoksiężnicy. Po uroczystym przemarszu ulicami Choszczna zapakowałyśmy się w dwa samochody i przyjechałyśmy do „Rapsodii”.
 Wiewiór zniósł samotny pobyt w domu bez żadnego szwanku zarówno dla siebie, jak i dla domu. Na czas mojej nieobecności zapakowałam go do nowego domku i dodatkowo do dużego kartonowego pudła, bo zaczyna już kręcić się po pomieszczeniach i nie chciałam, aby spotkało go jakieś przykre spotkanie- na przykład z przewodami, czy kablami. Prawdę mówiąc, trochę obawiałam się również o owe kable ;) Hania i Michalina oszalały na widok wiewióra. Zapałały gorącym uczuciem od pierwszego wejrzenia i musiałam ratować nieboraka przed ich namiętną miłością ;) Nie zaakceptowały imienia Wiesiek i wiewiór został Kubusiem ;) Po jakiejś godzince znudziło im się i pobiegły na dwór, a my wzięłyśmy się za szykowanie obiadu. Jarski bigos z młodej kapusty z ogromną ilością kopru i młode ziemniaki- cóż może być pyszniejszego...? Kubuś zainteresował się poszatkowanymi wiórkami, a my patrzyłyśmy z czułością, jak przekręcał w łapkach wiórek na różne strony, zastanawiając się do czego służy i jakby tu się za niego zabrać ;)
 Obiad postanowiłyśmy zjeść na tarasie. Olka wyszła przygotować stół... i zamiast spodziewanego odgłosu ustawianych talerzy, usłyszałyśmy pełne zgrozy westchnienie, a za chwilę wrzask. – Jak mogłyście to zrobić, szkodniki paskudne!!! – Matko jedyna, co te kozy znowu zbroiły? - przemknęło mi przez myśl. –Ciocia Mariola wyrwie wam za to nogi z tyłków! – Nie... dla kóz nie byłaby taka bezwzględna... Wypadłyśmy na dwór. Całe podwórko obsypane było płatkami kwiatów, a obie winowajczynie stały przed matką z opuszczonymi głowami. Ogarnęłam wzrokiem obejście... Pal licho aksamitki, wyrosną nowe. Kalina oskubana doszczętnie- co tam, i tak już przekwitała. Pnąca róża obsypana drobnymi białymi kwiatkami nieruszona, ale pewnie tylko dlatego, że małe profilaktycznie nie chciały narażać się na ukłucie kolcami. Za to piwonie... Zapowiadały się pięknie. Wielkie pąki miały lada moment zamienić się w kwiaty. No cóż... już się nie zamienią. Hanka popatrzyła na mnie, a coś jakby lekki wstyd malował się w jej wielkich, niebieskich oczach. – Bo wiesz ciociu... Bawiłyśmy się w Boże Ciało... i też chciałyśmy być takimi księżniczkami...

Zdusiłam niezadowolenie i przytuliłam obie łobuzice. Piwonie kupię sobie na bazarku. Cóż jest ważniejszego od spełniania marzeń? A jeśli parę kwiatków może sprawić, że małe dziewczynki poczują się księżniczkami, głupotą byłoby ich żałować. Hm... trochę jednak jestem głupia...




A dla wszystkich wiewiórofanów- kilka nowych fotek ;)




                                             Przytulnie...




                                          Ale gdzie mama???





                                                  Mama???





                                    Nie... za bardzo owłosione...




                               Też nie mama, ale przynajmniej pożywne...





                                                       Mama ;)))


10 komentarzy:

  1. O jeżu, chyba umarnę z zachwytu. Jakie on ma powalające uszy z zaczątkiem pędzli! A jakie ślipka! A pazureiry jakie! Zaczyna wyglądać jak prawdziwa wiewiórka, a ja zaraz skoczę do Rapsodii, jak bum cyk! Ale piwonii, ani innych kfiatkóf Ci nie ruszę! Cały rok czekam na piwonie i chyba nie byłabym taka wspaniałomyślna:)
    Kubuś? Pfff...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hana, żeby nie było Ci przykro, umówmy sie, ze jego pseudonim artystyczny (no, model w końcu), to będzie Wiesiek ;))) A w kwestii piwonii, cóż... zacisnęłam na chwilę zęby... Ale jakbyś zobaczyła tą prośbę w Haninym oku, też byś wybaczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosnie jak na drozdzach, ale z Ciebie Mama:)
    Pamietam, jak marzylam o tym sypaniu kwiatkow:) Nie moglam sie doczekac, wiec troche ksiezniczki rozumiem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Mama księzniczek chyba troche ma wyrzuty sumienia, bo dzwoniła, że ma dla mnie jakieś ekstra cebule kwiatowe hihihi.

      Usuń
  4. Cebule to dopiero za rok, w najlepszym razie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam piwonie na krzakach a księżniczki bardzo zapamiętały na całe lata.
    Cudności to małe rude. Wszystko się mi w nim podoba wszyściusieńko. :)
    Czekam na więcej zdjęć chociaż w myśli pogłaszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Tak się trochę obawiam, czy nie za bardzo bombarduję Was wiewiórczymi zdjęciami ;)

      Usuń
  6. No wlsnie mialam napisac, ze kryminalistki , za namowa swojej biednej zawstydzonej Mamy, pewnie doniosa rosliny jakies na nastepny rok. A Ty pamietaj nie wrabiac sie w procesje ;) bo zly przyklad daje... ja bym rozsypywala duze confetti zamiast zamordowanych kwiatkow....

    Piwonii szkoda, ale jak sa do nabycia sciete to w sumie jest ersatz jakis...

    Wiesiek vel Kubus jest cudniejszy od piwonii i innych takich, ma przesliczny domek ale pewnie trzeba mu bedzie jaka bude stawiac, bo lada moment wydorosleje, zmeznieje, wyrosnie z domku i bedzie chcial sam mieszkac....szkoda, bo jest TAK cudny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana masz rację. Ani się człowiek nie spostrzeże, jak z małych wiewiórczątek wyrastają dojrzałe wiewióry. Najpierw mamusine synusie, później pyskate nastolatki, a w końcu znajdują Panią Wiewiórkę i wyprowdzają się do własnej dziupli ;) I tak powinno być, choć czasem matczyne serce lekko kłuje...

      Usuń
  7. Pokazuj fotki do upojenia! Nie ma możliwości, żeby było ich za dużo! Plisssss...

    OdpowiedzUsuń