a
czwartek, 16 lipca 2015
Sezon ogórkowy
W sprawie Ajrona nic jeszcze nie wymyśliłam (marna ze mnie Mata Hari) i wciąż czekam na Wasze pomysły, jak zaplanować niezaplanowane spotkanie ;) Na wszelki wypadek pójdę jednak jutro do zaprzyjaźnionej kosmetyczki i zrobię sobie paznokcie. U rąk i nóg ;)
Zaczął się sezon ogórkowy. Lada dzień zacznie się sezon na wczesne papierówki. Już mi ślinka cieknie na myśl o racuchach z jabłkami. Krzewy porzeczek obwieszone są owocami niczym szyja modystki różnokolorowymi, drogocennymi kamykami. Zjadłam już dwa słoje ogórków małosolnych i pora chyba zacząć robić słoiki na zimę. Najbardziej lubię malutkie ogóreczki, choć niestety najwięcej z nimi roboty. Kilka kilogramów zielonego drobiazgu kupiłam na rynku w Choszcznie, a babcia Robaczkowa co kilka dni zaprasza mnie na zbiory ze swojego ogródka- (Bierz dziecko, bierz... mojemu już ogórkowa zbrzydła...)
No to biorę ;)
Szoruję...
I pakuję w słoiki...
Oprócz kiszonych i korniszonów zrobiłam kilka słoiczków z wynalazkami. Jeden- to ogórki w miodowej zalewie: Ogórki upakowałam ciasno w słoikach (wg przepisu trzeba było pokroić w plastry, ale nie chciało mi się ;)) i zalałam gorącą zalewą z wody, octu i miodu. Drugi wynalazek to sałatka w słodko- kwaśnej marynacie. Pokrojone w plastry ogórasy wymieszałam z cebulą, czosnkiem i solą. W garnku zagotowałam ocet jabłkowy z cukrem, nasionami gorczycy i selera, goździkami i kurkumą. Po odsączeniu włożyłam ogórki do słoików, zalałam zalewą i gotowe. W planach mam jeszcze kilka słoiczków przecieru na zupę i pikle, ale to później, z większych egzemplarzy.
Z eksperymentów, mogę pochwalić się jeszcze własnym jogurtem. Mleko podgrzałam tak jak na twaróg (czyli na oko- a właściwie na palec. Ma być mocno ciepłe, ale nie parzyć). Do mleka dodałam kubeczek kupnego jogurtu z bakteriami probiotycznymi, wlałam do termosu i zostawiłam na noc. Po schłodzeniu w lodówce i wymieszaniu z owocami – niebo w gębie. Można go jeszcze zagęścić, odparowując wodę poprzez gotowanie mleka na minimalnym ogniu ze dwie godziny. Wychodzi wtedy gęsty, kremowy jogurt, idealny do sałatek czy deserów. Zostawiam kilka łyżeczek na następną porcję, a resztą zajadam się do woli.
Rano byłam pod Kubusiowym drzewem. Nie widziałam żadnych rudych cieni, ale podrzucane jedzenie znika. Nie wiem czy w żołądku Kubełka, czy inne gryzonie raczą się przy Kubusiowym stole, może ptaki wydziobują — ale niech będzie im wszystkim na zdrowie. Dawid mówi, że powinnam zaprzestać tego całego procederu z podkarmianiem. Możliwe że ma rację, ale tak trudno całkowicie i bezpowrotnie odciąć pępowinę.
Z Anką nie widziałam się od czasu sianokosów. Miota się, szukając domu dla małej, maltretowanej przez ojca alkoholika, i przebywającej wciąż w policyjnej izbie dziecka, Emilki. Chyba mała trafi ostatecznie do domu dziecka. Jej matka zostanie w szpitalu jeszcze co najmniej miesiąc, a policja nie może przetrzymywać dłużej dziewczynki. Zresztą obcowanie z małoletnimi przestępcami z pewnością nie wyjdzie biedulce na dobre. Posrane bywa to życie...
Wyparzam słoiki, szoruję tony ogórków, dryluję wiśnie a w tle lecą romantyczne, choć gorące, ballady zespołu Iron Maiden...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zrób sobie hybrydowe pazureiry, wtedy nikt Cię nie zaskoczy:) A i jeśli koza Cię nadepnie, dadzo odpór.
OdpowiedzUsuńW sprawie Ajrona możesz chodzić po pastylki dla zwierząt na odrobaczenie/kleszcze/pchły, albo po witaminy.
Nie lubię robić w ogórkach, zresztą w kuchni niewiele lubię:)
Co Ty, snopowiązałką szyte... To musiałaby być przynajmniej ciąża pozamaciczna... Ale czyja? ;)
UsuńDawida?
UsuńTfu! Hana, Ty hardkor jesteś ;))
UsuńKurde, niechcący Cię Mnemo usunęłam, kasując powtórki srajfona ;(
UsuńNo dzie, zaraz hardkor! Na pozamaciczną Dawida nie mógłby pozostać obojętnem!
UsuńAle to chyba nie weterynarz wtedy. Jakiś patolog ciąży, albo raczej reżyser filmów sf ;)
UsuńOjtam, zanim się połapie, zdążysz coś z tym zrobić!
UsuńMariola pod poprzednim Ci prowadziłam ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam, widziałam... Tylko maselnicę muszę jakąś załatwić ;)
UsuńSonic, znów ze srajfona piszesz? Co Mariolce prowadziłaś??? Dokształt z urody?
UsuńSonic mi PORADZIŁA,żebym doktorka WPROWADZIŁA w słowiańskie klimaty ;)
UsuńHanuś, spójrz w poprzedni post :)
Usuńtaaa "prowadziłam" - to ten gad wyprowadza nas na manowce :)
UsuńNie wiem co jest ale mi małosolne nie wychodzą. może za dużo kopru daje ? I jakieś miękkie ech całe życie robiłam i było git
OdpowiedzUsuńSól musi być gruba. I liście z krzaków czarnej porzeczki dodaj ( prikaz babci Robaczkowej ;))
Usuńsonic soli używaj kamiennej z Kłodawy a nie tego sypkiego g....kodowane
Usuńsorry będę znowu 2 albo i 3 razy radzić dzięki srajfonowi uwielbiam kisic ogorki:) moje na razie mają kilka kwiatków a reszta dopiero wylazła z gleby.
Mnemo- wyszło trzy ;)
UsuńSłabiutko...
UsuńSonic, ogórki kiepskie!
OdpowiedzUsuńteż tak myślę
UsuńNie wiem co jest ale mi małosolne nie wychodzą. może za dużo kopru daje ? I jakieś miękkie ech całe życie robiłam i było git
OdpowiedzUsuńOoooo. Witam Pana Srajfona. Tylko błagam- Mnemo, nie odpowiadaj ;)))
OdpowiedzUsuńtaaaa ja już podejrzewam, że spałam, jak on pisał ;)))
Usuńcholera, nie wiem która to godzina była ;)
Moje ogórki dopiero kwitną.
OdpowiedzUsuńA te kupne to jak się uda. Czasem flaki. Mimo, ze sól kamienna.
A na weta moze jakie czary...?
Tja...mądra ja , a ciągle sama :)