Zima jest wymagająca, wiosna wyczekiwana, lato pracowite a jesień spokojna. Nie trzeba jeszcze palić w piecu [wystarczy nagrzać wieczorem w kominku], skończyły się walki ze słoikami, przetwory [choć w tym roku biednawe z powodu zimnej i deszczowej aury] siedzą w piwnicy gotowe do skonsumowania. Kolejna książka czeka u wydawcy na druk, a ja siedzę sobie przy kompie popijając herbatę z malinami i mam jakoś za dużo czasu ;)
Po chwilowej demolce buda Soni jest już gotowa na nadejście zimy.
Jak widać lokatorka jest bardzo zainteresowana ;)
Resztki jeżyn i malin dojrzewają na krzakach,
i kończą na talerzu ;)
Niecierpki dają jeszcze radę,
w odróżnieniu od hm... to chyba były smagliczki.
Podobnie pomidorek koktajlowy, który miał się puścić na półtora metra.
Truskawka też się nie puściła, pięknie się za to przebarwiła.
Czekoladowa papryka w doniczce zdążyła wydać kilka owoców,
w odróżnieniu od mini papryczki, która już raczej nie zdoła dojrzeć.
Obok lawendy, lawendowo kwitną wrzosy.
W komórce na węgiel zamieszkał taki oto gość.
Jak widać Sonia bardzo się nim przejęła ;)
Spacerowe plenery w żółto-brązowych tonacjach,
lecz wciąż pełne zapachów.
Jesiennie...
Też za takim gościem tęsknię. Odwiedza mnie od czasu do czasu, ale śpi u sąsiadów...
OdpowiedzUsuńA niech sobie pozjada wszystkie pędraki, co mu będę żałować ;)
OdpowiedzUsuńTwój opis siebie z boku Twej stronki,sprawił,ze stałaś sięod razu moją dobrą znajomą:)
OdpowiedzUsuńZawitałam na herbatkę, proszę malinową:):):
A proszę Cię bardzo ;)
UsuńDo herbatki kawałek ciasta z jeżynami i kieliszek nalweki.
Rozgość się, zapraszam serdecznie ;)))
A u nas na dzielni ostatnio zagoscil szczur. Prawdziwy, wielki, nie to co te myszeczki co to je moje koty zywcem do chalupy sprowadzajo. Mam nadzieje ze tego potwora nie odlowio, a jak juz im to do lbow tych zakutych przyjdzie to moze chociaz nadzieja ze sie w drzwi nie zmieci. Aaaaa!
OdpowiedzUsuń