a

a

czwartek, 27 grudnia 2018

Ten cholerny tęczowy most...

Wydawać by się mogło, że ponad 15 lat to aż nadto. Szczególnie jeśli życie było spokojne, udane i w kochającym domu. Odeszła. Zbyt wcześnie. Zawsze byłoby zbyt wcześnie. Różnie radzimy sobie z bólem i żalem. Jeden jak wściekły rąbie drewno, drugi zamknął się w kiblu i udaje że nie ryczy, ja oglądam zdjęcia i wspominam. Całe stosy zdjęć i tysiące wspomnień. Żegnaj Sabinko- obyś za tęczowym mostem była równie szczęśliwa, jak tu- razem z nami.












Śpij malutka...

niedziela, 23 grudnia 2018

Najlepsze prezenty

Uwielbiam przedświąteczny czas! 
Lubię zapach choinki, pieczonych pierników i obieranych mandarynek. No... może lekko marszczę nos gdy smażę ryby.



Nie przeszkadzają mi tłumy w marketach ani korki na ulicach. Stojąc w kilometrowej kolejce do kasy obserwuję ludzi i dziwi mnie, że tak się miotają, denerwują, przeklinają i krzywią. Skoro tak bardzo się męczą, dlaczego nie zrobili zakupów wcześniej? Nie zamówili online? W dzisiejszych czasach mamy mnóstwo możliwości. Słucham opowieści jak to jedna rąk nie czuje od lepienia pierogów, druga ma już dość i najchętniej przespałaby całe te święta, a trzecia jęczy, że brakuje jej jeszcze pięciu prezentów. Jezu! Po cholerę aż tak bardzo utrudniamy sobie życie? 
Nasza rodzina już dawno ogarnęła świąteczny temat i nie przejmujemy się faktem, że choć święta jeszcze się nawet nie zaczęły, w słoju z piernikami już widać dno.


Gospodarz domu zmienia się co roku. Żarciowo dzielimy się po równo a losowanie prezentów robimy na wspólnym obiedzie, na którymteż tradycyjnie, spotykamy się zawsze pierwszego listopada po wizycie na cmentarzu. I tak już od wielu lat. Bez spinki, zarabiania się i stresu.


Spotykamy się godzinkę wcześniej, dziewczyny szykują jedzenie, panowie rozkładają stół, dzieci nakrywają do uroczystej kolacji, psy kręcą się pod nogami czyhając na okazję. Skłamałabym twierdząc że wszystko idzie jak z płatka. Nie ma aż tak dobrze. Dwa razy posolona woda, spalone naleśniki, przewrócona choinka czy stłuczony talerz zdarza się prawie zawsze. Wrzaski na dzieci, gromy na mężów, czasem nawet jakaś łza spływająca po policzku... Wszystko jednak przestaje być istotne gdy zasiadamy przy stole. Dzieląc się opłatkiem zapominamy o krzywdach i wzajemnie życzymy sobie wszystkiego najlepszego. Po kolacji najmłodsze z dzieci- czyli u nas Michalinka, nurkuje pod choinkę i każdemu wręcza prezent od Mikołaja. Choć w zdecydowanej większości wiemy co znajdziemy w ozdobnym pudełku, ochoczo bierzemy udział w corocznej pantomimie. Zachwycona mina, okrzyk radości i gorące podziękowania dla hojnego świętego. Jest wesoło i gwarno. Na białym obrusie rośnie plama po czerwonym barszczu, w wodzie rozpada się zapomniany pieróg, dzieci wycierają umorusane czekoladą buźki w świeżo wyprane kuchenne ścierki, panowie rozsiadają się wygodne w sofach i włączają telewizor a panie nadrabiają zaległości w plotkach. No, po prostu zwyczajne święta 
W miarę możliwości od razu korzystamy z prezentów. Przelewamy herbatę do kubka z reniferem, zakładamy kapcie z kolorowymi pomponami, do przegródki nowego portfela wrzucamy łuskę z grzbietu świątecznego karpia. Otwarcie okazujemy radość z prezentu i cieszymy się patrząc na zadowoloną minę obdarowanego przez nas.
Bo nie rozumiem pojęcia; nietrafiony prezent. Co z tego, że nie potrzebny nam kolejny wyciskacz do czosnku? Że mamy całą szufladę skarpetek i krawatów? Nie nosimy plastikowej biżuterii ani nie lubimy perfum Calvina Kleina? Przecież to wcale nie o to chodzi! Nie chodzi o zwiększenie stanu posiadania, o porównanie co, kto i za ile, o domysły i domniemania. Chodzi o sam fakt, że ktoś zechciał nas czymś obdarować. Że istnieje ktoś, kto chciał nam zrobić przyjemność. Kto poświęcił chwilę, zastanowił się, zadał sobie trud, miał chęć i ją zrealizował. Bo smutną rzeczą jest uświadomienie sobie, że nie ma nikogo kto zechciałby wręczyć nam tę przysłowiową parę skarpet, ale jeszcze smutniejsze gdy sami nie mamy komu tych skarpet podarować.


Wesołych, rodzinno- przyjacielskich Świąt Bożego Narodzenia, kochani! Obyśmy zawsze mieli z kim świętować!