a

a

niedziela, 9 lutego 2020

Wiosenny spacer w środku zimy

Pizga dzisiaj jak w kieleckim, doniczki fruwają, gałęzie drzew zamiatają ziemię, zapomniana konewka wylądowała za płotem, a koty zakitrały się w szafie. Za to wczoraj była przepiękna pogoda. Pomimo kataru wybrałam się na mały spacerek, bo po prostu grzechem byłoby nie wyjść z domu choć na kilka chwil.



Nie ma jeszcze liści ani pączków- no w końcu jest środek zimy, ale wiosnę czuje się w powietrzu.

Za to w ogrodzie dzieje się już wiosenna magia.
To, że jarmuż i pory mają się świetnie to normalka, ale równie dobrze radzi sobie seler, zieloniutki niczym w środku lata.





Czosnek kiełkuje już na poważnie.



Równie na poważnie kwitną prymulki i hiacynty.




Hiacynty właściwie kwitną już od początku stycznia!
Jednak kwitnąca pelargonia na kuchennym parapecie to już jakiś ewenement!



Tymianek i rozmaryn za nic mają sobie zimę i polecają się do obiadu.



Kaszo oczywiście też się poleca. Na śniadanie i kolację również ;)

Żonkile i tulipany prą do góry.




Wsadzone jesienią cebulki czekają już tylko na odrobinę słońca.





A ja czekam na metamorfozę przydomowej rabatki. 




Licznymi kluczami wracają żurawie. Co tylko może budzi się i szuka własnego miejsca do życia. Nawet jeśli miejsce to będzie trochę nietypowe... ;)




Bierzmy przykład z Matki Natury. Hej ludziska! Pobudka!

Ps. Właśnie...śmieci mus wystawić...
Ps2. Następny dzień- znów nie zabrali! Ja się powieszę...

wtorek, 4 lutego 2020

Segregacja

Żywy organizm oddycha, rozmnaża się, je i wydala. Ludzki żywy organizm dodatkowo jeszcze śmieci. Produkuje ogromne ilości resztek, odpadów, opakowań, pozostałości, zanieczyszczeń, gruzu... Długo by wymieniać. Przeciętny Polak wytwarza rocznie ponad 300 kg odpadów komunalnych! Brzmi tragicznie, a to jeszcze nie jest najgorsza wiadomość. Według danych Eurostatu- Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej jesteśmy czyścioszkami, bo mniej od nas śmiecą tylko Rumuni. Taki na przykład Duńczyk produkuje aż 781 kg w ciągu roku. Jeśli Unia Europejska liczy 513 milionów ludzi, a populacja światowa prawie 8 miliardów, to nie potrafię wyobrazić sobie jak wyglądałaby góra odpadków z jednego nawet dnia. Ba, z jednej godziny!

Od początku tego roku nie ma zmiłuj. Państwo nakazało segregację i basta. I dobrze. Przyznam się szczerze, że do tej pory nie przywiązywałam do tej sprawy większej wagi. Wyrzucałam plastikowe butelki do ustawionych w mieście „dzwonów”, kartony spalałam w kominku lub piecu, biologiczne odpadki lądowały w kompostowniku, lecz generalnie odbierano ode mnie śmieci zmieszane. Zmuszona sytuacją zakupiłam cztery nowiutkie pojemniki [na szczęście mam dużą kuchnię] wydrukowałam ulotkę co gdzie, i zaczął się cyrk. 
W jednej ulotce informują, że skorupki jajek idą do bio. No to sru. Od koleżanki dowiedziałam się, że w moim województwie nie mają czegoś tam do utylizacji i jednak do zmieszanych. Wracam więc do domu i, niczym mróweczka z bajki, wygrzebuję obślizgłe resztki i przerzucam do czarnego worka. Gumowe rękawiczki do zmieszanych. No, chyba że nie? W innej ulotce doczytałam, że do plastik-metal. Zeszyty, karton, codzienna prasa do niebieskich worków. Ale już paragony ze sklepów do zmieszanych. Szkło do zielonych, lecz obiadowa porcelana, stłuczona bombka czy kubek to już nie szkło. Mało tego, doszły mnie słuchy, że w ogóle stłuczonych rzeczy nie wrzucamy do szkła, tylko do zmieszanych. Matko- i bądź ty człowieku mądry, które szkło jest szkłem, który papier papierem, i czy kauczuk to metal, czy może plastik?
  
Zyskałam za to możliwość ćwiczenia własnej cierpliwości:

-Mariolka, karton po mleku to gdzie?
-Do plastiku.
-Przecież to jest karton.
-Ale zawiera też polietylenem i aluminium.
-To czemu nie do zmieszanych?

Jezu, skąd mam wiedzieć? Nie, bo nie! Każą do plastiku, to do plastiku.

-Mamo, a po soku gdzie?
-Do plastiku!
-A opakowanie po jogurcie?

Jezus Maria- oszaleję!

-Wszystkie plastikowe i metalowe opakowania do żółtego!

Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?

-A tę butelkę po oleju do plastiku?
-Nie!
-To gdzie?
-Do zmieszanych.
-Przecież mówiłaś, że wszystkie opakowanie do plastiku!

Żartowałam, kurna...

-Ale tłuste i po mięsie do zmieszanych!
-Bez sensu!

No może i bez sensu, ale co ja poradzę?

Teraz dopiero widzę ile plastiku kupuję i wyrzucam- chyba faktycznie te 300 kilo to nie jest przesada. Wszystkie worki zapełnione w niewielkim stopniu, a żółtych nazbierało się już trzy. Według rozpiski z mojej ulicy plastiki odbierają w poniedziałek, zmieszane we wtorek. Tacham więc te trzy wory i układam w widocznym miejscu. Po śniadaniu stały, po obiedzie stały, wieczorem już leżały, bo padał deszcz. Założyłam pelerynę i poszłam po nie z powrotem, nauczona bowiem doświadczeniem, nie miałam w porannych planach zbierania puszek rozwleczonych przez psy, koty czy inne lisy. Pomyślałam sobie- okej, pewnie nie zdążyli dojechać na moje zadupie. Rano wytachałam je znowu. Zapomniałam o zmieszanych. Przyjechali śmieciarze, zajrzeli do pustego pojemnika  i odjechali, zanim zdążyłam ich zatrzymać. Żółte zostały. Wieczorem wkładam więc pelerynę i znów tacham te cholerne wory! Jezu, ze trzy dni tak ganiałam, zanim w końcu się zlitowali i zabrali!

No cóż, taki mamy klimat. Zima nie zaskoczyła drogowców, ale za to śmieciowa ustawa zaskoczyła komunalkę. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas nauczą się i segregujący i odbierający, każda zmiana musi się przecież uleżeć.

A póki co słyszę, że Chłop woła na kawkę.

-Mariolka, a opakowanie po śmietance to gdzie?