Każdy żyje tak jak chce
Usłyszałam dziś, że jestem zramolała. Że siedzę tylko w domu, grzebię w ogródku, czytam książki wylegując się na hamaku i brakuje jedynie, żebym z „matką pasjanse zaczęła stawiać”. No cóż, skoro tak mówią to pewnie tak jest. Faktycznie wolę wypić kawę na tarasie niż w jakiejś kawiarni. I smaczniejsza, i tańsza, i w towarzystwie które sama sobie wybiorę. Od skwaru i ścisku na plaży zdecydowanie przedkładam miły cień we własnym ogrodzie. Zamiast pasjonować się rzęsami i paznokciami koleżanki lub nieudaną fryzurą sąsiadki, z ciekawością obserwuję jak sikora karmi swoje wiecznie głodne pisklęta. I rzeczywiście- zamiast seriali czy polityki zdecydowanie wolę książkę. No, taki ze mnie zgred, cóż zrobić.
Znudziło mnie imprezowanie z ludźmi, którym jak się okazuje za bardzo się ufało. Przejadły mi się słowne dogryzki i złośliwości. Zniechęcił fakt, że brak kultury stał się rutyną. Więc okej- mogę być ramolem, mam na to wywalone. I owszem, gdyby mama wyraziła taką chęć, z przyjemnością ułożyłabym z nią pasjansa ;)Zanim jednak położę się do trumny, podzielę się z Wam moimi apatycznymi zajęciami i monotonnymi widokami.
Nie wiem, kto z kogo brał przykład ale koty też jakieś takie...
I superowo!
Oby każdy mógł żyć tak, jak chce i lubi.
Ramole wszystkich krajów- łączmy się!
Ja juz dawno odkrylam, ze bardziej mi po drodze ze zwierzetami niz z ludzmi, futra sa bardziej szczere i kochaja bezwarunkowo. Wokol siebie natura, przy sobie stadko i mozna sie obejsc bez ludzi.
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne ciasta.
No patrz, nie sądziłam że taką konkluzję można wysnuć z tych moich zapisków... Może i racja, coraz mniej rozumiem ludzi.
UsuńA wypieki to szparagi w cieście francuskim i chleb na zakwasie w foremce na tort ;)
takie zramolenie to ja rozumiem :) pięknie tam u Ciebie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mieszkam na obrzeżach miasta, więc obrazki prawie jak na wsi ;)
UsuńBosko,mnie sie takie zramolenie podoba.
OdpowiedzUsuńKoty są extra, sluchaj, a moze to rodzenstwo?
Taki moj Rysiul razy dwa😀
OdpowiedzUsuńA czort ich tam wie ;) Przyszły nie wiadomo skąd. Może rodzeństwo, może ojciec i córka, może mąż i żona? Kaszo przyszedł pierwszy i po jakimś miesiącu przyprowadził Kaszankę. Ona się przymila, on generalnie olewa, czasem trzepnie bidulę w głowiznę. Jedzą z jednej miski- czyli ogólnie rzecz biorąc- symbioza ;)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPięknie rośnie zieleninka wszelka
w skrzyni i szklarni, mniam,mniam.
Ramolu, przybij piątkie!
OdpowiedzUsuńPiątunia! ;)
Usuń