a

a

niedziela, 3 maja 2015

Cierniowa sukienka


Jest sobie pewna koleżanka. Nie jakaś specjalnie bliska, specjalnie mądra czy w ogóle specjalna. Ot, fajna dziewczyna, z którą dobrze się rozmawia i czasami spędza razem popołudnie przy kawie czy grillu. Podczas gdy mężowie rozmawiają o wspólnych projektach zawodowych, wy wymieniacie przepisy na sałatki, rozmawiacie o dzieciach, trochę poplotkujecie o wspólnych znajomych... Nie zwierzasz jej się z ukrytych na dnie duszy sekretów, ale ufasz, myślisz o niej z sympatią i jesteś pewna, że ona traktuje cię tak samo. I nagle koleżanka robi świństwo. Nie jakieś wielkie, czy traumatyczne, nie takie spędzające sen z powiek czy wywołujące nagły płacz, tylko zwykłe. Zwykłe, małe ludzkie świństewko. Niby nic ważnego, mała głupotka, drobiażdżek, ale z każdą kolejną minutą ten drobiażdżek ciąży ci coraz bardziej. Analizujesz, rozmyślasz, wyolbrzymiasz i w końcu mała głupotka rośnie do rangi problemu międzynarodowego. Nie chcesz już wspólnych grillów, kawek ani zakupów. Drobiażdżek tkwi niby cierń w twoim sercu i wiesz, że cokolwiek by się nie stało, ten cierń będzie tkwił. Z pewnością się otorbi, momentami ukryje, ale wciąż będzie się czaił gdzieś w najdalszym zakamarku serca. Mimo że twój mąż kompletnie nie jest w stanie cię zrozumieć, masz na szczęście szwagierki, które rozumieją cię doskonale. A na dodatek jedna z nich jest policjantką...;)

Kilka dni temu Olka miała imprezę. Pewien współpracownik Piotrka hucznie obchodził imieniny w jednym z choszczeńskich lokali. Wspólnie z ową koleżanką -również zaproszoną- poszły na ciuchowe zakupy. Rolę rodzinnej modystki odgrywa zazwyczaj Anka, ale jak na złość nasza stylistka miała kupę pracy w związku z obchodami majowymi i Aleksandra sama musiała podjąć ciężką decyzję, czy lepsza będzie sukienka w kwiatowy wzór, czy raczej szyfonowa bluzka i spodnie w kancik. Kobiety lubią przeglądać się w oczach innych ludzi. Szukać potwierdzenia swej atrakcyjności w potaknięciu głową, uśmiechu, czy klaśnięciu w dłonie. Wspólnie z koleżanką objeździły wszystkie butiki, spędziły długie chwile w przymierzalniach, i jak to zazwyczaj bywa, na koniec wróciły do pierwszego sklepu, gdzie Olce wpadła w oko owa kwiecista sukienka. Stała Oleńka przed lustrem, krygowała się, obracała w prawo i lewo, wykonywała akrobatyczne wręcz figury, aby upewnić się, że żadne wałeczki ani fałdki nie wylewają się z kreacji. Bardzo podobał jej się widok w lustrze, ale wciąż brakowało potaknięcia głową, uśmiechu, że o brawach nie wspomnę. Koleżanka stała jak słup soli i odbierała Olce całą radość i pewność siebie. Biedna moja szwagierka, z westchnieniem zawodu, zostawiła w końcu sukienkę na wieszaku i kupiła bluzkę, na którą namawiała ją usilnie koleżanka. W domu przymierzyła cały strój. Piotrek był zachwycony (jak to facet), więc z satysfakcją ubrała się nazajutrz, wykonała staranny makijaż, wskoczyła w szpilki i ruszyła na bal. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy składając życzenia solenizantowi, kątem oka ujrzała swoją wymarzoną sukienkę w kwiaty. Sukienka wisiała na koleżance i prezentowała się na niej naprawdę zjawiskowo...
Impreza była bardzo udana. Szampan, wino i inne trunki lały się strumieniami, goście szaleli, i tylko Olka zgrzytała zębami za każdym razem, gdy jej wzrok padał na kwiecistą suknię wirującą wesoło na parkiecie...



Ilu ludzi, tyle opinii. Podczas wspólnego majowego grilla, każdy z nas inaczej zareagował na pełną emocji opowieść Aleksandry. Piotrek popukał się w głowę i oznajmił, że nigdy nie zrozumie kobiet (hm... Ameryki nie odkrył). Ja zadumałam się nad ludzką obłudą i całym sercem znienawidziłam ową koleżankę. Anka skrzyczała Olkę za bierność. Zapewniła ją, że gdyby to ona była na jej miejscu, kwiatowa suknia z pewnością zapoznałaby się z kieliszkiem czerwonego wina. Jak najciemniejszego. I jak znam moją kuzynkę, pewnie tak właśnie by było;) Ostatecznie pani policjantka zadowoliła się informacją o numerze rejestracyjnym samochodu, należącego do obłudnej koleżanki i pewnie kiedyś zrobi z tego użytek. Dajcie człowieka- znajdzie się paragraf ;)

Majówka minęła, goście się rozjechali, a ja nadal zastanawiam się nad ludzką naturą. I pewnie, nawet gdybym zastanawiała się całą noc i tak nie doszłabym do żadnych konstruktywnych mądrości. Wniosek jest tylko jeden. Masz swój rozum ?- To go używaj!

1 komentarz: