a

a

wtorek, 20 października 2015

Uwaga na Leucochloridium


Leje. Mży. Jak uspokoi się trochę, nad ogrodem, podwórzem i całym otoczeniem kłębi się tajemnicza mgła. Owszem, wygląda to całkiem nieźle, pod warunkiem, że zjawiska te obserwuję przez okno. Cały dzień siedzę w ciepłej kuchni lub salonie. Kozy również nie wystawiają nosów z obory. Cytryna chyba jest kotna, koniec z mlekiem na jakiś czas.
Jedynie Boczek wypuszcza się na penetrację ukrytych pod ziemią skarbów i, jak to facet, mlaska z zadowoleniem nad jakimiś korzeniami, nie martwiąc się o deszcz ściekający mu po grubym karku.

Z nudów skakałam sobie po telewizyjnych kanałach i na jednym z nich natknęłam się na ciekawy film.
Jednym z głównych bohaterów filmu była bursztynka pospolita.


Mały, około trzycentymetrowy ślimaczek żyje w wilgotnych siedliskach Europy i Azji. Ma niewielką, przezroczystą muszlę bursztynowego koloru, w której nie może do końca się schować, małe czułki i jak wynika z nazwy, jest ogólnie mało interesujący. Po prostu pospolity. Czasami jednak mała bursztynka zamienia się w wystrojoną w klejnoty BURSZTYNKĘ. Jej zwykłe, cienkie, półprzezroczyste szypułki z oczami na końcach, zamieniają się w kolorowe, rozdęte i szaleńczo pulsujące wypustki. Na pierwszy rzut oka taka bursztynka wydaje się być obiektem zazdrości zwykłych szaraczków. Strojna, dumna, rzucająca się w oczy...
W ludzkim świecie też bywa podobnie. Czego to kobiety dla urody nie zrobią (mężczyźni zresztą też)? Nakłuwają różne części ciała, wstawiają gliniane krążki w wargi (jak pewne afrykańskie plemię – Mursi), wycinają fragmenty ciała lub wszczepiają silikon tu i tam. Zdrowia to nie poprawia, ale urodę w mniemaniu właścicieli — nawet bardzo.
 Wracając jednak do ślimaka... Przyczyną takiego stanu rzeczy jest obrzydliwy pasożyt- przywra z rodzaju Leucochloridium.
Gdy wraz z ptasimi odchodami dostanie się do organizmu ślimaka, rośnie karmiąc się ciałem żywiciela. Kiedy osiągnie kolejne stadium, przeciska się do czułków powiększając je wielokrotnie i zaczyna intensywnie pulsować, powodując, że kolorowe paski poruszają się w górę i w dół. Z perspektywy ptaka wygląda to jak smakowita gąsienica. Ptak zjada ślimaka, trawi, wydala i cykl zaczyna się od początku.
I nie byłoby może w całym procesie nic metafizycznego, gdyby nie to, że bursztynki generalnie unikają światła. Pasożyt zmienia zachowanie ślimaka i robi z niego samobójcę. Prawdopodobnie zaburza jego widzenie rozpychając czułki, tak że ten nie rozróżnia miejsc jasnych od ciemnych. Tak czy inaczej, efektem jest zjedzenie lub utrata czułka.

I wiecie co? Takie Leucochloridium atakują również ludzi.
Do tej odkrywczej myśli przywiodła mnie wizyta wnuka babci Robaczkowej. Pamiętam go z dzieciństwa. Było ich dwóch braci. Ze świecą szukać takiego rodzeństwa. Dzieliło ich chyba ze trzy lata, ale wszędzie chodzili razem. Tłukli się oczywiście, jak to chłopcy, ale jeden zawsze mógł polegać na drugim. Lata minęły, chłopcy zamienili się w przystojnych kawalerów. Starszy się ożenił. Młodszy był świadkiem na ślubie brata, później ojcem chrzestnym, szczerze zaprzyjaźnił się z bratową... Sielanka. Po kilku latach również młodszego trafiła strzała Amora. 
Dżinsy i kolorowe podkoszulki zmienił na garnitury, na palcu błysnął złoty sygnet, miejsce golfa zajął mercedes... Nie wiem, co sączyła mężczyźnie do mózgu narzeczona, ale fajny facet zamienił się w idiotę. Obraził bratową, śmiertelnie skłócił się z bratem, później z całą resztą rodziny... Zapomniał o starutkiej babci. Nie przyjeżdża, nie odwiedza, wypiął się na wszystkich. Starszy brat (gość sąsiadki), nie chce go znać. Nie utrzymują kontaktów, ich dzieci się nie znają. Sielanka zamieniła się w... nie wiadomo co.

I tak sobie myślę, co się stało z mózgiem tego młodszego? Jak to możliwe, że normalny chłopak, wesoły i pomocny, pod wpływem ludzkiej przywry zamienił się w snoba i egoistę. Czy tak łatwo jest poddać się czyjejś manipulacji, czy to ta Leucochloridium była aż tak przebiegła? I co będzie z nim dalej? Na razie błyszczy i pulsuje, ale co ten biedak zrobi, gdy przyjdzie kolejne stadium?


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Mam to samo odczucie. Biedny ślimak. I wolałabym myśleć, że go nie boli, ale obawiam się, że jednak tak.

      Usuń
  2. Leucochlirdinium atakuje część naszych rodaków. Czasem mam wrażenie, że większość populacji już go ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem przez ptaka można mieć w głowie robaka ! ;)))

    OdpowiedzUsuń