a
piątek, 25 grudnia 2015
Jak sprawił się Mikołaj?
Święta, święta i po świętach. No przynajmniej prawie że. Drugi dzień spędzamy samotnie i spokojnie, odpoczywając po jedzeniowych ekscesach. Dawid zapowiedział, że nie wstaje z łóżka przed jedenastą, a ja pójdę chyba w jego ślady. Miażdżącą przewagą dwóch głosów Jerzy został wydelegowany do nakarmienia zwierząt ;)
Święta- czas cudów. Zwierzęta gadają ludzkim głosem (moje nie gadały- milczki jakieś), ludzie się kochają (hm...) w dwa dni można przytyć pięć kilo... Dobrze, że przynajmniej Mikołaj dopisał. Choć bardzo się staraliśmy, nie przydybaliśmy dziadka na gorącym uczynku i nie wiadomo kiedy pod choinką znalazły się prezenty ;)
Jak pisałam wcześniej, losowaliśmy pomiędzy sobą członków rodziny i tylko dzieci wśród radosnych pisków wyciągały spod drzewka coraz to nowe pakunki. Mojej rodzinie Mikołaj w tym roku dowalił... Ja dostałam perfumy, Jerzy żel pod prysznic a Dawid dezodorant. Sugestia raczej jednoznaczna... ;)
Ale najfajniejszy prezent dostała mała Miśka. Nie tylko ona, ale my wszyscy wgapialiśmy się z ciekawością i wielkimi bananami na twarzach w... telewizor. Pod koniec wigilijnej kolacji, tuż przed szturmem na prezenty, Piotrek włączył telewizor i nagle na ekranie pojawił się Mikołaj. Przywitał Michalinę jej imieniem, oprowadził po swojej fabryce zabawek i wśród setek ksiąg, w których przez cały rok elfy zapisywały jak sprawowały się dzieci, znalazł księgę ze zdjęciem małej. Miśka wpatrywała się w obraz całkowicie
oniemiała ;) Przekaz swój Mikołaj zakończył pozdrowieniem i uwagą na przyszły rok- I pamiętaj- nie bij siostry. W tym momencie Miśka ze strachem spojrzała na Hanię, a ta uśmiechnęła się iście diabelsko, wiedząc, czym może teraz szantażować młodszą siostrzyczkę ;)
Wideo od Mikołaja za kilkanaście dosłownie złotych zafundowała małej Anka. Wyszperała je w Internecie, przesłała fotki i zalecenia, które wypowiedzieć miał Mikołaj i zachwyciła dziecko (i nas) na kilka dobrych godzin. Oczywiście, z innych rzeczy, niejednokrotnie dużo droższych, dziewczynki cieszyły się równie spontanicznie i żywiołowo, ale po pierwszych zachwytach wracały do laptopa, aby obejrzeć filmik jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze...
I znów potwierdziła się idea, że nie pieniądze, ani wymyślne gadźety są najważniejsze, ale pomysł. Trochę inwencji, trochę pracy i zaangażowania, i zasługujemy na szeroki uśmiech obdarowanego.
A jak u Was? Prezenty udane, czy cichaczem wyrzucacie rózgi? ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja nic nie dostałam.
OdpowiedzUsuńGrzecznym dziewczynkom Gwiazdor przynosi.
Niegrzeczne dziewczynki muszę sobie radzic same :)
Mi Mikołaj pszynius. Rower mi pszynius.
Usuń--- tu następuje chwila całkowitej zadumy nad dniem wczorajszym... ta wizyta w sklepie rowerowym, debet na karcie kredytowej, karkołomne wyczyny z wydostaniem roweru z bagażnika... hm... ---
Ale rower był pod choinką :-)))) Chyba mam pomroczność alkoholową.
Znowu!
UsuńMi Mikolaj dostarczyl dwa poncza (poncze? - a nie, te sa do picia raczej) i perfumy tez przyniosl.
Poncza można sobie popijać jadąc w ponczu na rowerze ;)
UsuńCzyli grzeczne jesteście dziewczynki ')
Tupajko- to ze strony Mikołaja chamstwo przez duże CH!
UsuńPewnie mu pierdniczków na mikolajki nie wystawiłaś na progu i się obraził- jak to chłopy ;)
Byłam chyba grzeczna, bo przyniósł i to nie jeden prezent. Dostałam, myszę do lapcia bezprzewodową, dobre herbatki, dobry trunek, dwa obrazki( i to jakie!!), ptaszki, słodycze i kaskę.Tylko chyba jestem przejedzona, koszmar jedzeniowy. Jutro tż dzień odpoczynku i spokoju. Miło było, dwa dni w rodzinnym gronie.
OdpowiedzUsuńNo Mnemo- faworyzowana przez świętego jesteś ;)
UsuńBo jakoś nie wierzę, że taka grzeczna... ;)))
Nie byłam grzeczna, a i tak perfumę mię przynius. Wypasiono.
OdpowiedzUsuńA toś go zakręciła ;)))
UsuńNo nie wiem co jest z Mikolajem w tym roku? Czy on uważa, że ludzie za mało się myją?
OdpowiedzUsuńU mnie też był. Dał mi wieczne pióro i książkę.
Ciekawe jak często on się kapie na tym swoim wypiździewie ;) Uwielbiam dostawać książki!
UsuńZ okazji Świąt przesyłam same serdeczności :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie ;)
UsuńMnie i mężowi dzieci kupiły bon podarunkowy do ...restauracji. Widocznie stwierdziły, że rzadko wychodzimy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Nie ma to jak kto inny ugotuje i poda ;)
Usuń