Po sporej „czytalności” poprzedniego postu o egzotycznych pnączach, ośmielam się spekulować, że zainteresowałam Was troszkę ;) Pozwólcie więc, że podzielę się kolejną porcją moich ogrodniczych planów. Czy coś z tego wyjdzie, czy nie- to już będzie oddzielna kwestia ;)
Owoce traktujemy zazwyczaj jako deser lub zdrową przekąskę. Podstawą naszej diety są jednak mięso, nabiał i warzywa. Wegetarianie pomijają mięso, weganie nabiał, warzywa jednak, z wielką przyjemnością, jemy wszyscy.
Owoce traktujemy zazwyczaj jako deser lub zdrową przekąskę. Podstawą naszej diety są jednak mięso, nabiał i warzywa. Wegetarianie pomijają mięso, weganie nabiał, warzywa jednak, z wielką przyjemnością, jemy wszyscy.
No i co to za ogród bez warzywniaka?
Oprócz zwykłych marchewek i pietruszek chciałabym jednak trochę poszaleć. Do tej pory pamiętam rzodkiewkową ucztę, którą wyprawiła dla nas Ola w zeszłym roku.
Kolorowe rzodkiewki posadzę z całą pewnością, a poszukując ich nasion, trafiłam przy okazji na inne cudeńka.
Oprócz zwykłej marchwi posadzę marchewkę kulistą.
Będzie cudnie wyglądać w zupie, czy w słoiku.
Lubię zupę fasolową, fasola jednak fasoli nierówna ;) Proszę, jakie fasolki zamierzam wyhodować (na mymłonie ;))
Fasolka dla moherów:
Z hostią eucharystyczną. Nie wiadomo, czy ją jeść, czy się do niej modlić. Podobno zresztą, z tych ślicznych ziaren wykonywane są te... no... różańce.
Fasolka z orzełkiem dla patriotów.
Przed zjedzeniem wskazane jest zaśpiewanie hymnu narodowego.
I czarno- biała fasola dla buddystów- Yin-Yang.
I czarno- biała fasola dla buddystów- Yin-Yang.
Kalafiory mogłabym jeść codziennie. Ale czy codziennie muszą być one takie same? Nie! W poniedziałek- kalafior romanesco:
we wtorek- di sicilia violetto:
W środę- z żółtą różą:
A w pozostałe dni brokuły ;)
Oglądając zdjęcia w pierwszej chwili trochę się wystraszyłam. Skąd te kolory?
„Sztucznie modyfikowane"? Czy na pewno zdrowe? A może to jakaś ściema? Okazało się, że wszystko naturalne. Odpowiedzi udzielił mi żywieniowiec marki Knorr: „Pomarańczowe kalafiory zawdzięczają swój kolor beta-karotenowi, który jest także odpowiedzialny za barwę marchewki. Składnik ten pomaga nadać skórze kolorytu i wspomaga funkcjonowanie wzroku. Fioletowe kalafiory mogą poszczycić się swoją odmiennością za sprawą antocyjanów, obecnych w wielu innych warzywach i owocach o tej barwie".
Oglądając zdjęcia w pierwszej chwili trochę się wystraszyłam. Skąd te kolory?
„Sztucznie modyfikowane"? Czy na pewno zdrowe? A może to jakaś ściema? Okazało się, że wszystko naturalne. Odpowiedzi udzielił mi żywieniowiec marki Knorr: „Pomarańczowe kalafiory zawdzięczają swój kolor beta-karotenowi, który jest także odpowiedzialny za barwę marchewki. Składnik ten pomaga nadać skórze kolorytu i wspomaga funkcjonowanie wzroku. Fioletowe kalafiory mogą poszczycić się swoją odmiennością za sprawą antocyjanów, obecnych w wielu innych warzywach i owocach o tej barwie".
Dobra, dość o kalafiorach...
Ulubione danie moich panów to tradycyjny mielony, ziemniaki i buraki. Jasne ziemniaki i kontrastowo ciemne buraki apetycznie wyglądają na talerzu. A może coś zmienimy? Fioletowe ziemniaki truflowe i białe buraki ćwikłowe będą wyglądać równie atrakcyjnie ;)
Jeśli znudziły nam się pyry, możemy zrobić do obiadu purée z topinamburu. Nie miałam zielonego pojęcia, że wielkie słonecznikowate kwiaty, rosnące dziko tuż za płotem,
skrywają pod ziemią zdrowe i pożywne bulwy.
Jutro z samego rana wezmę szpadel i wykopię obiad ;)
Na koniec kilka "bardzostaropolskich", zapomnianych warzyw, które zaczynają wracać do łask i na nasze stoły.
Pasternak:
Jest często mylony z pietruszką. Ma słodki, lekko orzechowy smak. Jego kwiatki, w odróżnieniu od pietruszki są żółte, a również liście mają całkiem inny wygląd. Do niedawna pasternak miał w Polsce bardzo złą passę, gdyż kojarzony był tylko z paszą dla zwierząt. Dzisiaj jego cena jest prawie czterokrotnie wyższa od pietruszki, a wyhodować go w ogrodzie jest podobno łatwiej niż kapryśną pietruchę.
Skorzonera, a po polsku wężymord.
W smaku przypomina szparagi, i chociaż jest trochę twardsza nie ma za to włókien. Sposobów na przyrządzenie tego korzenia jest bez liku. Można go upiec w piekarniku z kilkoma kroplami soku z cytryny, zgrillować, lub po prostu usmażyć i jeść z solą i pieprzem. Korzenie skorzonery zbiera się od połowy października, ale można je także wykopywać później, ponieważ są odporne na przemarzanie (skorzonera dobrze znosi niskie temperatury i może nawet zimować w gruncie).
Zamiast sałaty, możemy podać portulakę.
Portulaka warzywna odznacza się wysokimi walorami odżywczymi i zdrowotnymi. Częścią jadalną są liście i łodyżki, które mają lekko korzenny smak. Ścięta przy gruncie bardzo szybko odbija, plony możemy więc zbierać do jesieni. Liście są soczyste i idealnie nadają się do zjedzenia zarówno na zimno, jak i na ciepło.
Nie wiem jak smakują karczochy, ale żeby się dowiedzieć mogę posadzić czyśćca bulwiastego.
Nie wygląda najpiękniej, ale w końcu nie o wygląd tu chodzi. Czyściec rośnie również dziko, na zachwaszczonych polach lub podmokłych terenach i podobno smakuje właśnie jak karczochy.
Hm... czyli jak?
Lubimy sobie zasiąść czasami przed telewizorem, obejrzeć dobry film, czy program. Mój telewizor nie jest jakiś specjalnie wielki, ale wystarczy dorobić popcornu i już czujemy się jak w kinie;) Przy czytaniu książek (lub blogów ;)), czy ot tak po prostu, trzeba sobie czasem coś pochrupać. Popcorn również nie musi być nudny. Jak sądzicie, czy byłby pyszny zrobiony z takiej kukurydzy?
Więc narzędzia w dłoń i oby do wiosny, kochani! ;)
Kolorowa kukurydza bardzo mi się podoba, bo wygląda jak cukerki, których jestem ostatnio bardzo spragniona. Natomiast czyściec bulwiasty wygląda jak larwy chrabąszcza. Najbardziej jednak podoba mi się czarno-biała fasolka.
OdpowiedzUsuńObierałaś kiedyś skorzonerę?
Skąd, nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje ;)
UsuńJa obierałam, i dlatego już jej nie uprawiam.:-D
UsuńTaka twarda, czy z innego powodu?
UsuńSchorzonera, nazywana w języku holenderskim"smutek kuchennej dziewki", ma strasznie klejący, zasychający i brudzący sok. coś pomiędzy klejem wikol a kauczukiem. Powiedzmy, że obierasz w gumowych rękawiczkach, tak jak to robiłam, miałam więc oklejone rękawiczki, okolice zlewu, kran i wszystko, czego tymi rękawiczkami dotknęłam. A nie czyści się tego paskudztwa łatwo.
UsuńSmak boski, to potwierdzam, ale póki nie dorobię się kuchennej dziewki, to rezygnuję z tej rozkoszy kulinarnej.:-)
Agniecha, myślę, że nawet dwie dziewki miałyby co robić!
UsuńAaaaaa. No to żegnaj, skorzonero... ;)
UsuńMądra decyzja:)))
UsuńAle za to pasternak! Łatwy w uprawie, wielki jak krowa, smaczny i zdrowy, i tyle możliwości kulinarnych.
UsuńAby marchewki nie były robaczywe proponuję w międzyrzędzia wysiać por. Też przyda się w kuchni :) Ciekawie wygląda ta kukurydza :)
OdpowiedzUsuńSprawdza się w praktyce to współdziałanie na siebie roślin?
UsuńTo prawda, kukurydza jest bajerancka ;)
Tak :) Jak tylko zjedliśmy marchewki, to por zrobił się robaczywy :( Wypróbowałam też sałatę z rzodkiewką, pomidory z bazylią i ogórek z koprem :)
UsuńNo czego to ludzie nie wymyslo! Biale buraki! Swiat sie konczy.
OdpowiedzUsuńKochana, buraków to zawsze i wszędzie pełno było. W różnych kolorach, ale najwięcej (niestety) właśnie w białym... ;)
UsuńMariolko, a widziałaś buraki w paski a właściwie w kółka? Odmiana chioggia albo coś.
UsuńKliknełam je w necie. Świetne! ;)
UsuńO matko, skotłowanam, ale ...ten wężymord kiedys uprawiałam, w poprzednim,wsiowym życiu. Smaczny. Nie pamiętam, żeby się kleił. W tym roku siałam marchew o róznych kolorach, okazuje się, że ta fioletowa, która teraz jest wydumką, była protoplastką tej naszej pomarańczowej. Pasternak...na bazarze wciskają go jako pietruszkę...dziwią się, jak pytam o prawdziwą pietruchę... bo z wyglądu to podobne, ale zapach pietruszki nijak się ma do pasternaka. Fasoli fajne...nie wiedziałam, że są takie typu święte. Ja lubię tą, co ma fioletowe strąki. Marilka sadź ile wlezie. Ja jeszcze proponuję z dziwolągów ogórecznik, wiosną jego listki młode dodasz ddo sałatki zamiast ogórka, pachnie podobnie. Polecem też ziółka: oregano, wieloletnie, przetrzyuje mrozy, mięta-wiadomo, kolendra-płodna. Ja uwielbiam, reszta nie trawi, szkoda, jem sama. Lubczyk, wiadomo, wieloletni, uwielbiam. Można wykorzystać...na przystojengo weta;)
OdpowiedzUsuńZioła też mam w planie. Jak najbardziej ;) Uwielbiam bazylię i kolendrę. Ogórecznik brzmi ciekawie. A i lubczyk się przyda, choć szkoda że on tylko na serce działa, nie na rozum. Ance bym zaparzyła... ;)
UsuńWaleriana? Ładnie wygląda, a może się do czegoś przyda?
UsuńChyba dla mnie najbardziej ;)))
UsuńTakie fioletowe ziemniaki kiedyś zawiozłam mojemu ojcu do posadzenia. Nie wiem czy urosły. Tak samo jak czarne pomidory i żółte marchewki.
OdpowiedzUsuńNa temat pasternaka to kiedyś u mnie na blogu nawiązała się dyskusja bo u nas w UK nie ma korzenia pietruszki, jest tylko pasternak, który ja nazywam pietruszką i już. Smakuje to bardziej jak marchewka i jest pyszne pieczone jak frytki.
W takim razie pasternak koniecznie muszę wsadzić. Dzięki za podpowiedź ;)
Usuń